Sąd jest związany decyzją, jednak tylko ostateczną
Przeczytałem niedawno ciekawe orzeczenie Sądu Najwyższego, które dotyczyło problemu związania sądu powszechnego decyzją administracyjną.
Mówię o postanowieniu z 3 lipca 2015 r. wydanym w sprawie IV CSK 636/14, które możecie pobrać w Bazie wiedzy.
Warto na nie zwrócić uwagę, bo zawiera rzetelne uwagi na temat możliwości badania przez sąd okoliczności poddanych kognicji organów administracji. Jedno zagadnienie zostało jednak przez Sąd wyjaśnione tylko pobieżnie, a był to problem według mnie najciekawszy, czyli kwestia ostateczności decyzji wydanej przez organ administracji pierwszej instancji.
Sąd Najwyższy w pierwszej kolejności poświęcił sporo uwagi samemu rozgraniczeniu kompetencji sądu powszechnego i organu administracji.
Co do zasady w blogu unikam przytaczania paragrafów i artykułów, żeby zachować przejrzystość i jasność wpisów, jednak to bardzo ważny i pojawiający się często w praktyce problem, zatem w tym przypadku zrobię wyjątek.
Zaczynając od Konstytucji, za rozgraniczeniem kompetencji organów administracji i sądów powszechnych przemawia art. 7 wyrażający zasadę działania organów władzy publicznej na podstawie i w granicach prawa oraz art. 10, w którym mowa jest idei podziału władz.
Rozgraniczenie drogi sądowej i administracyjnej wynika także z przepisów Kodeksu postępowania cywilnego (art. 2 § 3 i art. 177 § 1 pkt 3 K.p.c.) oraz Kodeksu postępowania administracyjnego (art. 16 i art. 97 § 1 pkt 4 K.p.a.).
Szczególne znaczenie ma przepis art. 16 K.p.a., który dotyczy związania organu (konsekwentnie też sądów powszechnych) decyzją ostateczną – brak jest bowiem w K.p.c. przepisu, który jednoznacznie wyrażałby tę zasadę.
Sąd Najwyższy słusznie zauważył, iż sąd nie jest związany jedynie tzw. decyzją pozorną (nieakt, decyzja bezwzględnie nieważna), czyli taką, która nie spełnia podstawowych wymogów dla aktu administracyjnego:
- brak organu powołanego do orzekania w określonej materii,
- oczywista niewłaściwość organu, który wydał decyzję
- niezastosowanie jakiejkolwiek procedur,
- oczywisty brak prawa materialnego administracyjnego.
W takim przypadku sąd może samodzielnie pominąć decyzję w danym postępowaniu sądowym, nie przypisując jej skutków prawnych, co nie prowadzi do wzruszenia samej decyzji.
Może się również zdarzyć, że sąd nie będzie związany decyzją administracyjną nie dotkniętą opisanymi wadami, jeżeli nie zostanie udowodnione, że weszła do obrotu prawnego. Sąd Najwyższy w tym zakresie odwołał się do orzecznictwa NSA słusznie wskazując, że decyzja wchodzi do obrotu z chwilą doręczenia jej którejkolwiek ze stron.
Jeżeli zatem na dokumencie widnieje prezentata przedsiębiorstwa państwowego, wiadomo, że ten zarzut nie może się ostać. Problem powstaje wówczas, gdy z dokumentu decyzji oraz innych dokumentów nijak nie wynika, że komukolwiek doręczono decyzję, a druga strona takiemu doręczeniu zaprzecza. Rozkład ciężaru dowodu w tym zakresie jest jasny – wejście do obrotu powinna wykazać ta strona, która z treści decyzji wyprowadza skutki prawne.
Poza tymi wyjątkami, sąd jest związany decyzją ostateczną, chociażby dostrzegał jej wadliwość, ta bowiem może doprowadzić ewentualnie do wzruszenia decyzji w trybie administracyjnym.
I tu trzeba się zatrzymać, bo dochodzimy do kwestii ostateczności decyzji.
Właściciele nieruchomości w omawianej sprawie kwestionowali doręczenie decyzji jej poprzednikom prawnym, dodatkowo zarzucili, że decyzja nie jest ostateczna.
Sąd Najwyższy odparł te zarzuty wskazując, że te okoliczności mogą być badane tylko w postępowaniu administracyjnym.
Stanowisko Sądu Najwyższego wydaje się być nie w całości prawidłowe.
Rzeczywiście w tej sprawie, z uwagi na opatrzenie dokumentu prezentatą przedsiębiorstwa państwowego, nie ma wątpliwości, że decyzja weszła do obrotu i że badanie, czy została doręczona także właścicielom nie może być dokonane przez sąd powszechny.
Kwestia badania, a raczej dowodzenia, czy decyzja jest ostateczna nie jest jednak już przedmiotem wyłącznej kompetencji organów administracji.
Przyjrzyjmy się bowiem dokładnie tej sprawie – decyzja wywłaszczeniowa pochodziła od organu I instancji, zatem korzysta z waloru ostateczności, jeżeli nie złożono od niej odwołania. Gdyby decyzję wydał organ odwoławczy, to z mocy prawa decyzja byłaby ostateczna i nie byłoby problemu, jednak w sprawach przesyłowych najczęściej mamy do czynienia z decyzjami pierwszoinstancyjnymi.
Nie można wychodzić z założenia, że decyzja administracyjna, chociażby wydana przed wielu laty jest ostateczna – ta okoliczność powinna zostać udowodniona, może się bowiem okazać, że np. decyzję uchylono. Na tej samej zasadzie nikt dziś nie wywodzi skutków prawnych z wyroków sądów I instancji, które mogą zostać zaskarżone apelacją.
W tym zakresie uważam, że argumenty podnoszone przez właściciela nieruchomości nie były bezzasadne – kluczowe nie było bowiem ustalenie, czy jego poprzednikom doręczono decyzję, lecz czy wniesiono od niej odwołanie.
W przypadku nie udowodnienia tych okoliczności nie powinno następować związanie sądu powszechnego skutkami wynikającymi z sentencji decyzji, za czym przemawiają dwa argumenty: po pierwsze art. 6 K.c. i rozkład ciężaru dowodu, po wtóre zasada, iż wątpliwości wyjaśniamy na korzyść ochrony własności (uchwała siódemkowa w sprawie III CZP 10/11), nie można bowiem domniemywać ograniczenia własności.
Przewrotnie, powyższe może okazać się niekorzystne dla właściciela nieruchomości, w sytuacji gdy od daty przystąpienia do korzystania z urządzeń minęło 30 lat i sąd stwierdzi zasiedzenie służebności, wobec braku decyzji wywłaszczeniowej. Różnica jest taka, że zasiedzenie pozbawia wszelkich roszczeń, a droga do dochodzenia roszczeń odszkodowawczych z decyzji pozostaje otwarta.
Koncepcja „nieaktu”, stosowana od bardzo dawna, jest bardzo atrakcyjna i bardzo ułatwia prowadzenie postępowania, choć można jej zarzucić niespójność z powołanymi zasadami, z których wynika związanie sądu powszechnego decyzją.
Przesłanki uznania decyzji za „nieakt” w znacznej części pokrywają się z przesłankami dla stwierdzenia nieważności (naruszenie właściwości , brak podstawy prawnej). W niektórych przypadkach stwierdzenie nieważności jest ograniczone czasem. Po orzeczeniu TK na skutek pytania prawnego WSA w Warszawie – zapewne ograniczenia te będą szersze.
Może powstać sytuacja, gdy w postępowaniu administracyjnym nie będzie można stwierdzić nieważności decyzji np. na skutek upływu czasu lub gdy wywoła ona nieodwracalne skutki prawne, a jedynie można będzie stwierdzić wydanie decyzji z naruszeniem prawa (zatem decyzja będzie w obrocie prawnym). Równocześnie, sąd powszechny mógłby ją uznać za nieakt i potraktować tak, jakby nie funkcjonowała w obrocie prawnym.
Nie widzę przeszkód do badania przez sąd powszechny ostateczności decyzji, ale chyba inaczej widzę ciężar dowodu. Od strony twierdzącej, że decyzja jest ostateczna wymagałbym wykazania, że została doręczona choć jednej ze stron (weszła do obrotu). Ewentualne niedoręczenie innym stronom nie ma, tak samo jak ich całkowite pominięcie w postępowaniu, wpływu na ostateczność, stanowić może podstawę wznowienia… Natomiast jeśli ktoś podnosi, że od decyzji wniesiono odwołanie, to powinien to udowodnić.
A co w sytuacji gdy skarga o stwierdzenie nieważności decyzji zostanie prawomocnie oddalona w trybie administracyjnym i sądowo – administracyjnym a Sąd powszechny stwierdzi jej nieważność.
W „Misiu” słusznie mówią „Nie mieszajmy różnych systemów monetarnych …”
Pani/Panie „R” 🙂
świetne skojarzenie z Misiem, rzeczywiści konstrukcja nieaktu budzi sporo wątpliwości odnośnie mieszania systemów monetarnych.
Witam
Czy szanowny Pan Piotr (lub szanowni blogowicze) wie jakich użyć argumentów żeby podważyć twierdzenia w postanowieniu sądu apelacyjnego Sygn. akt II Ca 205/14 z dnia 29 maja 2014 r.,Sąd Okręgowy w Bielsku-Białej II Wydział Cywilny Odwoławczy dotyczącego 3 metrowej strefy służebności przesyłu od osi gazociągu ?
Jest to jedna z najważniejszych kwestii związanych z ustaleniem (i ustanowieniem) powierzchni służebności przesyłu, takie argumenty podnoszą w swoich ostatnich pismach procesowych przedsiębiorstwa przesyłowe dotyczące rurociągów.
W mojej sprawie również w pismach procesowych gaz-system i pern podnieśli te argumenty (przepisane słowo w słowo z tego postanowienia sądu okręgowego.
Cyt z postanowienia:
„Sąd Okręgowy zważył, co następuje:
Apelacja jest bezzasadna.
Nie można mieć żadnych zastrzeżeń do ustaleń faktycznych Sądu Rejonowego i do oceny dowodów.
Postawiony w apelacji zarzut naruszenia art. 233 § 1 k.p.c. jest jedynym zarzutem apelacji, a jego wywiedzenie wskazuje na to że apelującemu w istocie rozchodzi się o przyjęcie strefy ochronnej służebności nie 30 metrów, lecz 3 metry co pociągnęło za sobą zasądzenie wynagrodzenia nie 78 893 zł, lecz 13 373 zł, a z tym apelujący się nie zgadza.
Sąd Okręgowy stwierdza, że zarzut naruszenia art. 233 § 1 k.p.c. jest nieprzydatny do zwalczania szerokości strefy ochronnej służebności i przyjętej wysokości wynagrodzenia bo i jedno i drugie należy do oceny prawnej sprawy.
Apelacja zatem w zakresie swoich zarzutów jest oczywiście bezzasadna.
Sąd II instancji przyprowadził jednak z urzędu kontrolę materialno-prawną zaskarżonego postanowienia, a to zgodnie z tezą 1 wyroku SN z 9 maja 2013 r. II CNP 72/12, lex nr 1360205, która jest następująca: „Sąd drugiej instancji ma obowiązek dokonania ustaleń faktycznych i to niezależnie od tego, czy wnoszący apelację podniósł zarzut dokonania wadliwych ustaleń faktycznych lub ich braku. Dokonanie ustaleń faktycznych umożliwia bowiem sądowi drugiej instancji ustalenie podstawy prawnej wyroku, a więc dobór właściwego przepisu prawa materialnego, jego wykładnię oraz dokonanie aktu subsumcji. Sąd ten – bez względu na stanowisko stron – powinien zastosować właściwie przepisy prawa materialnego, a tym samym usunąć ewentualne błędy prawne sądu pierwszej instancji, niezależnie od tego, czy zostały one wytknięte w apelacji”.
W ramach powyższej kontroli Sąd Okręgowy stwierdził, że przyjęta szerokość strefy służebności była odpowiednia i wysokość wynagrodzenia za ustanowienie służebności była również odpowiednia.
Strefa kontrolowana gazociągu została uregulowana w rozporządzeniu Ministra Gospodarki z 26 kwietnia 2013 r. w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać sieci gazowe i ich usytuowanie (Dz. U. 2013. 640).
Wypada wypunktować w związku z tym kilka kwestii.
Po pierwsze ów akt prawny został wydany na podstawie art. 7 ust. 2 pkt 2 ustawy prawo budowlane, a jego znaczenie oraz zakres powinien być pod tym kątem badany.
Rozchodzi się zatem o administracyjno-prawne kwestie i o proces budowlany szeroko pojęty.
Po drugie z § 1 ust. 1 owego aktu wynika, że przepisy rozporządzenia stosuje się przy projektowaniu, budowie, przebudowie sieci gazowej służącej do transportu gazu ziemnego.
Nie ustalono w rozpoznawanej sprawie związku strefy kontrolowanej z projektowaniem, budową, przebudową sieci gazowej.
Po trzecie z pkt 30 § 2 owego aktu wynika definicja strefy kontrolowanej, w której przedsiębiorstwo energetyczne podejmuje czynności w celu zapobieżenia działalności mogącej mieć negatywny wpływ na trwałość i prawidłowe użytkowanie gazociągu.
Tym samym właściciel nieruchomości jest zobowiązany do znoszenia podejmowania czynności przez przedsiębiorstwo przesyłowe – czynności podejmowanych w celu zapobieżenia działalności „szkodliwej” dla gazociągu.
Odnosząc tą regulację do art. 305 1 k.c. i do art. 285 § 1 k.c. poprzez odesłanie z art. 305 4 k.c. wypada dojść do wniosku, że zakresy regulacji są istotnie różne.
W art. 285 § 1 k.c. wyszczególniono trzy typy obciążeń służebnościami.
Pierwszy typ to możliwość korzystania z nieruchomości obciążonej, drugi typ to ograniczenie w możliwości dokonywania określonych działań przez właściciela nieruchomości obciążonej, trzeci typ to zakaz wykonania określonych uprawnień wobec nieruchomości władnącej przez właściciela nieruchomości obciążonej.
Jak łatwo stwierdzić ustawodawca w art. 305 1 k.c. wybrał tylko pierwszy typ obciążenia z art. 285 § 1 k.c. czyli typ obciążenia polegający na „możliwości korzystania” z nieruchomości obciążonej.
Nie wybrano w art. 305 1 k.c. ani typu drugiego ani typu trzeciego.
W definicji strefy kontrolowanej o której była mowa jest zaznaczone o podejmowaniu czynności „zapobiegawczych” przez przedsiębiorcę przesyłowego, podejmowanie zaś czynności zapobiegawczych to nie jest korzystanie z nieruchomości obciążonej, ale prowadzi to do obowiązku znoszenia przez właściciela nieruchomości obciążonej owych czynności i przestrzegania zakazu podejmowania czynności negatywnie wpływających na gazociąg (drugi nie wybrany przez ustawodawcę typ obciążenia służebnością z art. 285 § 1 k.c.).
Należy tutaj wyraźnie odróżnić prawo z art. 305 1 k.c., polegające na „możliwości korzystania” od prawa z pkt 30 § 2 rozporządzenia polegającego na „podejmowaniu czynności w celu zapobieżenia”.
To ostatnie nie wchodzi w ogóle w zakres uprawnień ze służebności przesyłu.
Jasne jest więc, że korzystanie ze strefy kontrolowanej gazociągu nie łączy się w ogóle ze sferą uprawnień płynących z ustanowienia służebności przesyłu, znajduje się zupełnie poza nią.
Wykonywanie uprawnień w ramach strefy kontrolowanej jest i będzie możliwe niezależnie od tego czy ustanowiono służebność przesyłu czy nie.
Reżim strefy kontrolowanej zarówno jak chodzi o metodę regulacji (prawo budowlane) jak i zakres uprawnień (podejmowanie czynności zapobiegawczych) znajduje się w całości w sferze o której mowa w art. 140 k.c. (w granicach określonych przez ustawy właściciel może korzystać z rzeczy).
Ograniczenie własności nieruchomości poprzez objęcie ją strefą kontrolowaną gazociągu mieści się w całości w granicach ograniczeń własności o których mowa w art. 140 k.c. stąd pozostaje bez wpływu na szerokość strefy służebności przesyłu, która to szerokość winna być wyznaczona stosownie do art. 305 1 k.c., czyli do „korzystania” a nie do „zapobiegania”.
Bezsporne jest, że pas technologiczny służebności wystarczający do korzystania z urządzenia przesyłowego wynosi 3 metry od osi, zaś pas „zapobiegliwości” wynosi 30 metrów.
Dla potrzeb rozstrzygnięcia z art. 305 1 k.c. należało przyjąć ten węższy pas służebności, co trafnie uczynił Sąd Rejonowy w zaskarżonym postanowieniu.
Konsekwencją wyboru pasa 3 metrowego służebności było zasądzenie wynagrodzenia z opinii biegłego adekwatnego do takiego pasa służebności co Sąd Rejonowy zasadnie uczynił.
Dlatego apelacja jako bezzasadna podlegała oddaleniu zgodnie z art. 385 k.p.c. w zw. z art. 13 § 2 k.p.c.”
Panie Witoldzie, SO w Bielsku Białej który wydał wyrok tak chętnie cytowany przez pełnomocników Gazsystemu na szczęście sam zwątpił w słuszność swojej argumentacji, w związku z czym zwrócił się do Sądu Najwyższego z zapytaniem prawnym dotyczącym poruszanej przez Pana kwestii. Pytanie wpłynęło w dniu 14 września i zostało zarejestrowane w SN pod znakiem III CZP 88/15, znajdzie je Pan tutaj:
http://www.sn.pl/sprawy/SitePages/Zagadnienia_prawne.aspx?ItemID=888&ListName=Zagadnienia_prawne&Rok=2015
Proszę więc wstrzymać się z „odpieraniem argumentacji” bo za miesiąc-dwa zapewne będzie to zbędne. Albo SN odpowie twierdząco na pytania nr 1 i 3 i tym samym potwierdzi, że argumentacja SO jest błędna, albo (w co wątpię) odpowie przecząco – a wtedy obawiam się, że żadne „odpieranie” argumentacji nie będzie już miało większego sensu.
Swoją drogą, pełnomocnicy G naprawdę kochają sąd w Bielsku Białej. Pani adwokat występująca przeciwko mnie w sądzie dołączyła do swojego pisma procesowego gruby plik orzeczeń tego sądu, o cytowaniu w samym piśmie (z podkreśleniami i grubą czcionką) już nie wspomnę…
Niestety, mamy drugi sąd negujący prawo właściciela obciążonego służebnością gruntu do zapłaty za ograniczenia w jego użytkowaniu. Tym razem jest to SO w Gliwicach (http://orzeczenia.ms.gov.pl/content/S$0142u$017cebno$015b$0107$0020Przesy$0142u/151515000001503_III_Ca_000422_2015_Uz_2015-08-20_001). Tu dla odmiany mamy powołanie się na art. 142 kc rzekomo uzasadniający brak prawa do rekompensaty za ograniczenie w prawie własności a więc faktyczne sankcjonujący wywłaszczenie bez prawa do odszkodowania… no ręce opadają.
Cała nadzieja w SN i jego odpowiedzi w kwestii III CZP 88/15
Pani Katarzyno,
Przyznam, że nie jestem w temacie. Akurat z gazownikami nie mam problemu [chyba], więc się tym nie interesowałam i być może palnę głupstwo, ale czytając pytania skierowane do SN mam wrażenie, że SN już je rozstrzygnął w sprawie II CSK 69/13, przynajmniej częściowo.
Tak, wyrok w sprawie II CSK 69/13 jest bardzo ważny i sprawia, że z nadzieją czekam na rozstrzygnięcie w sprawie III CZP 88/15. Tak na 95% jestem pewna, że SN stanie na wysokości zadania i nie nastąpi jakaś szokująca zmiana orzecznictwa mówiącego o prawie do rekompensaty za wszelkie ograniczenia jakie powoduje obciążenie gruntu służebnością. Wierzę, ze orzeczenia takie jak SO w Bielsku Białej czy ostatnio Gliwicach są głosami mniejszości…
Jednak trochę krwi mi te orzeczenia napsuły;)
Witam,
proszę o podpowiedź czy zakład energetyczny, który nabył służebność gruntową o treści odpowiadającej służebności przesyłu przez zasiedzenie i na podstawie postanowienia sądu jest uprawniony do wycinki i podczesywania drzew pod linią może być traktowany jako właściciel lasu zgodnie z art. 6 ust.1 pkt 3 ustawy z dnia 28 września 1991 r.
o lasach („właściciel lasu – osobę fizyczną lub prawną będącą właścicielem albo użytkownikiem wieczystym lasu oraz osobę fizyczną, osobę prawną jednostkę organizacyjną nieposiadającą osobowości prawnej będącą posiadaczem samoistnym, użytkownikiem, zarządcą lub dzierżawcą lasu”). Jeżeli zakład energetyczny jest jednak uprawniony do wycinki drzew w naszym lesie, to czy przysługuje nam odszkodowanie w związku z wycinką drzew i utraconymi korzyściami. W przypadku wycinki drzew nie będących lasem to zgodnie z ustawą o ochronie przyrody przysługiwałoby nam odszkodowanie. Nie mamy nic przeciwko wycince drzew zagrażających bezpieczeństwu, ale nie zgadzamy się na wycinkę całego pasa lasu i drzew które obecnie nie zagrażają funkcjonującym urządzeniom.
Dzien dobry, no niestety pomylila sie Pani co do SN. Skandal zeby niby najwazniejsza instytucja sadowa w tym kraju w tak glebokim powazaniu miala prawo wlasnosci!!!
Panie Pawle, spokojnie, nie jest aż tak źle. Przede wszystkim, brak objęcia strefy kontrolowanej służebnością przesyłu nie oznacza automatycznie, że ograniczenia występujące w strefie kontrolowanej pozostaną bez rekompensaty w ramach wynagrodzenia za służebność.
Co do odmowy odpowiedzi na dwa pozostałe pytania, to moim zdaniem trzeba czekać na uzasadnienie. Ja obstawiam, że w uzasadnieniu będzie coś o tym, że jednoznaczna odpowiedź na tak sformułowane pytanie nie jest możliwa z uwagi na to, że o wynagrodzeniu decyduje każdorazowo sąd po zbadaniu okoliczności konkretnej sprawy, z uwzględnieniem ogólnych zasad wypracowanych w orzecznictwie. No a te zasady to wiadomo jakie są – wynagrodzenie za służebność ma stanowić rekompensatę za wszelkie ograniczenia, uciążliwości, utracone korzyści, niemożność zabudowy działki budowlanej, utratę jej wartości itd. W tym kontekście oczywistym jest (choć dobrze by było gdyby SN to jeszcze raz potwierdził!), że jeśli w jakimkolwiek punkcie nieruchomości dochodzi do ograniczeń w użytkowaniu spowodowanych istnieniem urządzeń przesyłowych, to wynagrodzenie za służebność musi je uwzględniać.
dzień dobry, chciałbym aby miała Pani rację ale ja mam złe przeczucia. Może brak odpowiedzi na pozostałe pytania (chodzi o pyt nr 3) wynikać z tego, iż skora strefa kontrolowana nie wchodzi w zakres służebności to i tym bardziej nie należy się wynagrodzenie. Poczekamy zobaczymy ale jeśli potwierdziłyby się moje obawy to sprawa ewidentna kwalifikująca się na trybunał strasburski.
Zgadzam się, gdyby SN nagle odciął się od całości swojego orzecznictwa i zanegował co do zasady prawo do wynagrodzenia za ograniczenia w strefie kontrolowanej, to trzeba będzie szukać kancelarii potrafiącej skarżyć do ETPC. Jakoś w to jednak nie wierzę, proszę przeczytać dzisiejszy wpis naszego gospodarza na blogu – bardzo ciekawe i… uspokajające.
Widzę natomiast inne niebezpieczeństwo. Prawnicy spółek gazowniczych na pewno zrobią wszystko, by CZP88/15 wykorzystać w celu wywarcia presji na sądach, a te (zwłaszcza sądy rejonowe) mogą być na taką retorykę podatne. Będzie trudniej dowodzić swoich racji.