Dobra wiara w postępowaniu dowodowym
Sąd Najwyższy ostatnio często zajmuje się problematyką dobrej wiary oraz sposobu obalenia domniemania jej istnienia. Przykładem może być postanowienie w sprawie II CSK 472/13, która dotyczyła zasiedzenia służebności na potrzeby linii energetycznej najwyższych napięć.
Przedsiębiorca wnosił o wydanie postanowienia stwierdzającego zasiedzenie w dobrej wierze na podstawie decyzji wywłaszczeniowej wydanej dla obszaru kilku gmin. Sąd II instancji oddalił wniosek, albowiem w jego ocenie nie upłynął 30-letni okres posiadania w złej wierze, odnośnie zaś do decyzji wywłaszczeniowej podniósł, iż powinna być wydana dla konkretnej nieruchomości, nie dla gminy (nota bene gminy też były inne niż miejsce położenia nieruchomości obciążonej).
Sąd Najwyższy podzielił stanowisko sądu okręgowego i oddalił skargę kasacyjną przedsiębiorcy. Uzasadnienie jego orzeczenia zawiera kilka bardzo ważnych myśli i wato poświęcić nieco czasu na jego analizę.
W pierwszej kolejności podkreślam sposób związania sądu decyzją administracyjną, co jak wiem, jest rozbieżnie przyjmowane w orzecznictwie sądów powszechnych. Sąd Najwyższy w tym zakresie wypowiedział się bardzo konkretnie:
Jako dokument urzędowy w rozumieniu art. 244 § 1 k.p.c. korzystają z domniemania prawdziwości i zgodności z prawem. Domniemanie to obejmuje również przesłanki będące podstawą wydania decyzji, co oznacza, że domniemywa się, iż zostały spełnione te przesłanki, od zaistnienia których zależało wydanie decyzji i brak było innych przesłanek (negatywnych) stojących na przeszkodzie jej wydaniu (…)
Utrwalony jest przy tym pogląd, że decyzje nie mogą być podważane przez sąd powszechny, a ukształtowany nimi stan prawny musi być wzięty pod uwagę przy orzekaniu (por. uchwała składu siedmiu sędziów Sądu Najwyższego z dnia 9 października 2007 r., III CZP 46/07, OSNC 2008, nr 3, poz. 30). Nawet bowiem decyzja dotknięta wadami, jeśli nie stwierdzono jej wydania z naruszeniem prawa, nie jest aktem pozornym lecz istniejącym i funkcjonującym w obrocie (…)
Jedynie w wyjątkowych wypadkach orzecznictwo dopuszcza uznanie decyzji za pozbawioną skuteczności prawnej, co dotyczy decyzji wydanych przez organ oczywiście niewłaściwy, z pominięciem wszelkiej procedury lub obarczonych wadą braku podpisu.
To bardzo ważne zasady – tylko wady decyzji opisane w ostatnim fragmencie dają podstawę dla samodzielnego uznania przez sąd powszechnych, że nie jest związany skutkami prawnymi, które miałby z takiej decyzji wynikać.
Inną kwestią jest ocena, czy decyzja dotyczy w ogóle nieruchomości objętej sporem. W tym zakresie Sąd Najwyższy argumentował zasadnie, podkreślając, że kluczowe jest dokonanie prawidłowych ustaleń faktycznych.
Kwestia wyjaśnienia tożsamości nieruchomości objętej wnioskiem z tymi, których dotyczyły w/w decyzje, wykracza poza ramy zarzutu z art. 244 § 1 k.p.c. Jest to bowiem zagadnienie związane ze znaczeniem dokumentu dla wyniku postępowania, co jest przedmiotem oceny sądu dokonywanej według zasad regulowanych przepisem art. 233 § 1 k.p.c.
Samo zatem przedłożenie decyzji może być niewystarczające, jeżeli nie wykaże się jednocześnie, że dotyczyła one konkretnej nieruchomości. W tym zakresie mogły się zmienić numery ewidencyjnej działek, nieruchomość mogła być przedmiotem sprzedaży albo darowizny itp. Sąd powszechny może samodzielnie ustalić, iż decyzja nie dotyczyła nieruchomości będącej przedmiotem sporu.
Drugą ciekawą kwestią w tym orzeczeniu jest analiza sposobu dowodzenia złej wiary posiadacza służebności, w oparciu o przedstawione przez niego dowody. Taka sytuacja oczywiście może mieć miejsce, obalenie domniemania dobrej wiary nie musi bowiem następować na podstawie wniosków dowodowych zgłoszonych przez właściciela nieruchomości.
Do obalenia domniemania, wbrew wywodom zawartym w skardze, może dojść nie tylko w wyniku inicjatywy dowodowej uczestników postępowania. Utrwalony jest w orzecznictwie Sądu Najwyższego pogląd, który należy zaaprobować, że fakty domniemane powinny podlegać ocenie w kontekście wszystkich dowodów zebranych w sprawie, niezależnie od tego, która ze stron domagała się przeprowadzenia dowodu (…) Takim dowodem może być stwierdzenie braku własnego tytułu posiadacza uprawniającego do wejścia na cudzy grunt czy korzystania z niego w określonym zakresie (…)
Sąd Najwyższy podzielił dalej stanowisko sądu okręgowego odnośnie możliwości samodzielnego ustalenia, że decyzja nie dotyczyła spornej nieruchomości:
Sąd drugiej instancji ustalił jednak, co nie zostało skutecznie podważone przez stronę skarżącą, że złożone w sprawie trzy decyzje administracyjne nie dotyczyły w ogóle nieruchomości stanowiącej własność uczestnika. Skoro odnosiły się one do gruntów leżących w granicach innych gmin, nie mogły legitymować poprzedników wnioskodawczyni przy korzystaniu z nieruchomości uczestnika, nawet jeśli znajdowała się ona w linii realizowanej inwestycji przesyłowej.
Na koniec Sąd Najwyższy poruszył bardzo ważną kwestię powinności rozdzielenia prawidłowości przeprowadzenia procesu budowlanego od legitymowania się dobrą wiarą jako posiadacza służebności, co zresztą było już wielokrotnie podnoszone w orzecznictwie.
Wbrew odmiennemu poglądowi skarżącej, również poprawność prowadzenia inwestycji z punktu widzenia prawa budowlanego nie ma wpływu na kwalifikację posiadania z punktu widzenia dobrej lub złej wiary. Jak podkreślił Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 26 kwietnia 2006 r. V CSK 20/06, Lex nr 198525, prowadzenie inwestycji na podstawie odpowiednich zezwoleń władzy budowlanej nie przesądza jeszcze samo przez się o tym, że przy jej realizacji nie mogło dojść do naruszenia prawa własności. Dlatego też nie można z faktu wydania takich decyzji i niezaskarżenia ich przez właściciela nieruchomości wyprowadzać wniosku, że inwestor uzyskał formalną zgodę właściciela na przeprowadzenie przez jego grunt urządzeń przesyłowych. Wynika to z różnego charakteru regulacji zawartej w prawie budowlanym i prawie cywilnym,
Takiego wymogu nie sformułował ustawodawca w odniesieniu do złożonej w sprawie decyzji z 1977 r. o zatwierdzeniu planu realizacyjnego. W orzecznictwie administracyjnym decyzja, której mowa w art. 21 ust. 3 powołanej ustawy, traktowana była jako swego rodzaju promesa do wydania decyzji o pozwoleniu na budowę. Dopiero na dalszym etapie postępowania aktualny stawał się problem uzyskania prawa inwestora do terenu. Podnoszone w skardze wyjaśnienia powstałych braków dokumentacyjnych upływem czasu i reorganizacją przedsiębiorstwa, nie mogą być rozstrzygające. Zmiany organizacyjne w strukturach skarżącej nie uzasadniają przerzucania tego konsekwencji na inne podmioty i trudno w nich upatrywać dostatecznej podstawy do wnioskowania o kompletności dokumentacji inwestycyjnej, z uwzględnieniem wszelkich wymaganych decyzji oraz zgód właścicieli nieruchomości na budowę urządzeń przesyłowych bądź decyzji wywłaszczeniowych.
Sporo dziś cytowałem, jednak orzeczenie warte jest zapamiętania bo zawiera wiele ważnych myśli. Od razu jednak zastrzegam, że Sąd Najwyższy w zakresie dobrej wiary potrafi wydawać bardziej liberalne orzeczenia, jak choćby niedawne V CSK 87/13.
Panie Piotrze
Interesuje mnie Pana opinia w następującej sprawie:
Po dłuższej wymianie korespondencji firma przesyłowa informuje, ze sprawa została przekazana do rzeczoznawcy który dokona wyceny wartości prawa służebności przesyłu. Jednocześnie firma mocno się pilnuje by w żaden sposób nie potwierdzić słuszności roszczenia co do zasady. Wycena okazuje się być skrajnie zaniżona i nie do zaakceptowania dla właściciela. Właściciel składa więc wniosek do sądu a firma przesyłowa odpowiada wnioskiem o stwierdzenie zasiedzenia w dobrej wierze (na zasiedzenie z złej nie mają szans) Czy w takiej sytuacji zasadne jest twierdzenie, ze skoro firma zleciła wycenę, to tym samym przyznała się do braku „subiektywnego choć uzasadnionego okolicznościami” przeświadczenia o dysponowaniu tytułem prawnym do korzystania z nieruchomości? Dodatkowa informacja: termin zasiedzenia upłynął już po nawiązaniu korespondencji ale przed zleceniem wyceny… Wcześniej przez ponad rok, mimo pisemnych próśb nie przedstawiali żadnego dowodu na posiadanie tytułu prawnego, nie twierdzili nawet że go posiadają.
Jak Pan sądzi, czy warto powoływać się przed sądem na to, ze zlecenie wyceny dowodzi braku przeświadczenia o posiadanym tytule prawnym a tym samym dowodzi złej wiary?
Wydaje mi się że liczy się stan świadomości w momencie objęcia posiadania, późniejsza zmiana zapatrywania na prawidłowość objęcia posiadania raczej nie będzie miała znaczenia, ale może być przesłanką że „”… przy dołożeniu należytej staranności mógł się dowiedzieć, że nie przysługują mu określone prawa…” itd. Z drugiej strony ta późniejsza świadomość z czegoś się wzięła, przed sądem warto drążyć ten temat. Polecam lekturę wyroku Sygn. akt II Ca 50/14 z dnia 24 marca 2014 r. wydany przez Sąd Okręgowy w Bielsku-Białej II Wydział Cywilny Odwoławczy- bywają na szczęście i takie. A tak naprawdę to nie ma co liczyć na hojność firm przesyłowych, należy w miarę szybko przerwać bieg zasiedzenia.
Pani Katarzyno, Panie Piotrze
Gdzieś już czytałam o przypadku, gdy sąd uznał przeciąganie korespondencji za celowe działanie zmierzające do doprowadzenia do upływu terminu i wyciągnął z tego odpowiednie konsekwencje, tzn. przedłużył bieg terminu o okres takiego 'przeciągania’. Niestety nie pamiętam nic więcej na ten temat. Może Pan Piotr będzie coś wiedział?
Też mi się wydaje, ze gdzieś czytałam o przypadku takiego „przeciągania”.
Mnie jednak chodzi bardziej o kwestię tego, czy zlecenie wykonania wyceny nie świadczy o tym, ze przedsiębiorca ma świadomość braku tytułu prawnego do korzystania ze spornej nieruchomości, bo jeśli tak jest, to nie pozostaje on w niesłusznym lecz uzasadnionym okolicznościami przeświadczeniu o dysponowaniu tytułem prawnym – a więc nie może powoływać się na dobrą wiarę.
Panie Piotrze,
Byłbym bardzo wdzięczny za wyjaśnienie powyższej kwestii. Przedsiębiorstwo podnosi zarzut zasiedzenia. Jako dokumenty powołuje akty uwłaszczeniowe oraz decyzje administracyjne dotyczące nieruchomości władnącej. Jednak na okoliczność udowodnienia powstania instalacji przesyłowej podaje jedynie zarządzenie o budowie instalacji, bez indywidualnego oznaczenia działek przez które instalacja ma przebiegać. Nie dostarcza również dokumentu, który poświadczałby odbiór (oddanie w eksploatacje) instalacji i włączenie go do sieci.Podaje jedynie rok powstania i jako dowód na tę okoliczność powołuje jednego świadka (odbiór rzekomo miał nastąpić 38 lat temu). Czy przedsiębiorstwo bez przedstawienia pełnej dokumentacji może skutecznie podnieść zarzut zasiedzenia?
Pozdrawiam,
Panie Adamie,
bardzo trudne pytania dla odpowiedzi – musiałbym zobaczyć dokumenty, żeby ocenić ich znaczenie dla zasiedzenia. Mogę Panu ogólnie odpowiedzieć, że zasiedzenia są stwierdzane nawet na samym dowodzie odbioru końcowego linii, chodzi o wykazanie kiedy przystąpiono do korzystania z urządzenia, Jeżeli korzystanie trwa dłużej niż 30 lat kwestia legalności budowy traci na znaczeniu, bo można zasiedzieć służebność także dla urządzeń wybudowanych nielegalnie.
Witam, właśnie tak wygląda sprawa u mnie, już od roku staram się od tp uzyskać informacje na jakiej podstawie zajmują teren pod słupy i linie , a oni że sobie zasiedzieli i moge im… Na jeden list czekałem 6 miesięcy! Chcę skierować sprawę do sądu lecz mam obawy czy oni w postępowaniu nieprocesowym muszą okazać takie dokumenty czy też nie mają takiego obowiązku.
Panie Piotrze,
Czy możliwe jest zasiedzenie w dobrej wierze bez pozwolenia na budowę na nieruchomości objętej sporem, brak innych dokumentów np : data oddania linii do użytku, protokołów zdawczo-odbiorczych, decyzja na inną osobę. PSE twierdzi,że dokumenty uległy spaleniu. Druga sprawa czy można zasiedzieć całą nieruchomość(ponad 1 ha)? Jak to się ma do ochrony własności i Konstytucji i czy w świetle prawa jest to możliwe ? Jeżeli orzecznictwo w tych sprawach jest od 2003r. to czy sądy mogą ustanowić
zasiedzenia służebności przesyłu przed tym terminem?
Pani Doroto,
zasiedzenie w dobrej wierze to bardzo obszerny temat, dodatkowo niejednolicie wykładany przez Sąd Najwyższy. Co do zasady dobra wiara powinna dotyczyć sytuacji wyjątkowych, jednak w orzecznictwie jako jej podstawę wskazano nawet decyzje z procesu budowlanego, a w części przypadków oparto się wyłącznie na domniemaniu dobrej wiary. Istnieje jednak też sporo orzeczeń, które w Pani przypadku nakazują przyjąć złą wiarę np. V CSK 440/12. PSE zasiedzieć może służebność, a nie nieruchomość, przy czym zasiedzenie tej służebności w pasie odpowiadającym aktywności przedsiębiorcy może nastąpić także przed 2003 r. Powyższe jest jednolicie przyjmowane w orzecznictwie, choć są też głosy krytyczne odnośnie stworzenia tej koncepcji w 2003 r.
Dziękuje Panu za odpowiedź i chciałabym jeszcze raz zapytać czy zasiedzenie służebności przesyłu może zajmować całą działkę o pow. 1 ha (2x40m). Czy jest to możliwe ? Przecież zasiedzenie służebności w jak najmniejszym stopniu powinno ingerować we własność, która w tym przypadku przez tą służebność ograniczona jest do zera (nie można na tej działce nic zagospodarować) ani nawet przebywać pod nią ze względu na promieniowanie pola elektromagnetycznego.