Nieważna decyzja jako podstawa dobrej wiary

Ciekawy przypadek. Co stanie się z tytułem do nieruchomości wówczas, gdy stwierdzono nieważność decyzji wywłaszczeniowej? Czy przedsiębiorca może wówczas powołać się na zasiedzenie służebności przesyłu albo podobnej gruntowej, a jeżeli tak, w jakie wierze?

W orzecznictwie Sądu Najwyższego od kilku lat dominuje pogląd, zgodnie z którym posiadanie przez przedsiębiorcę przesyłowego tytułu prawnego do nieruchomości w postaci decyzji administracyjnej ograniczającej własność uniemożliwia nabycie służebności przez zasiedzenie. Decyzja taka daje bowiem przedsiębiorcy trwały i zupełny tytuł prawny do nieruchomości obciążonej urządzeniami przesyłowymi. Skoro posiadanie nie jest bezprawne, nie może być mowy o zasiedzeniu.

Wątpliwości w zakresie możliwości zasiedzenia służebności pojawiają się w sytuacji, gdy stwierdzono nieważność decyzji administracyjnej lub nie można wykazać, że dotyczy nieruchomości, na której posadowione są urządzenia. Takimi kłopotliwymi przypadkami zajmował się Sąd Najwyższy w kilku niedawno wydanych orzeczeniach: w postanowieniu II CSK 205/16, wyroku I CSK 737/16 oraz uchwale III CZP 86/16.

Pierwsze orzeczenie dotyczyło sytuacji, gdy w toku postępowania o ustanowienie służebności przesyłu przedsiębiorca powoływał się na decyzję wydaną przez Prezydium Rady Narodowej na podstawie art. 35 ustawy z dnia 12 marca 1958 r. o zasadach i trybie wywłaszczania nieruchomości. Zdaniem sądów rozpoznających sprawę, nie było podstaw do przyjęcia, że wspomniana decyzja obejmowała swoim zakresem również nieruchomość objętą żądaniem ustanowienia służebności.

W treści uzasadnienia podkreślono wywłaszczeniowy charakter takiej decyzji polegający na trwałym ograniczeniu prawa własności skutecznym wobec każdoczesnego właściciela nieruchomości. Sąd podkreślił jednak, że decyzja musi wskazywać nieruchomość, której dotyczy, natomiast stroną postępowania administracyjnego, w którym ją wydano powinien być właściciel lub użytkownik wieczysty nieruchomości, na której posadowiono urządzenia. Sąd powszechny rozpoznający sprawę może samodzielnie, bez naruszania wyłącznej kompetencji organów administracji publicznej, ustalić, czy decyzja odnosiła się do danej nieruchomości, czy też nie.

Ciekawszy jednak jest inny aspekt tej sprawy – czy przedsiębiorca może powoływać się na zasiedzenie służebności w sytuacji, gdy stwierdzono nieważność decyzji administracyjnej, czyli zniesiono skutki jej wydania z mocą wsteczną.

Sąd Najwyższy podkreślił, odwołując się do uchwały pełnego składu Izby Cywilnej wydanej w sprawie III CZP 30/07, iż kluczowe jest faktyczne wykonywanie określonego władztwa i nie ma znaczenia, że przedsiębiorca był przekonany, iż realizuje je w sferze prawa publicznego, na podstawie wywłaszczenia na rzecz Skarbu Państwa. Jeżeli tytuł prawny w postaci decyzji wywłaszczeniowej został wyeliminowany z mocą wsteczną z obrotu prawnego, posiadanie przedsiębiorcy było bezprawne, zatem kwalifikowało się do zasiedzenia.

Z uwagi na okoliczność, iż w dacie objęcia nieruchomości w posiadanie przedsiębiorca miał uzasadnione przekonanie, iż swoje uprawnienia wykonuje na podstawie tytułu prawnego (niezależnie od jego postaci), to posiadanie rozpoczęło się w dobrej wierze.

Sąd Najwyższy podkreślił, iż posiadanie służebności prowadzące do zasiedzenie mogłoby rozpocząć się w dobrej wierze, także wtedy gdy przedsiębiorca pozostawałby w mylnym, ale uzasadnionym okolicznościami przekonaniu, iż decyzja wywłaszczeniowa obejmuje swoim zakresem daną nieruchomość. Powyższe oznacza, iż samo ustalenie sądu powszechnego, iż decyzja wywłaszczeniowa nie dotyczy nieruchomości objętej sporem samo przez się nie eliminuje możliwości zasiedzenia w dobrej wierze opartej na fakcie wydania decyzji. Oczywiście możliwe jest dowodzenie, że przedsiębiorca działając rozsądnie, nie miał podstaw dla przekonania, że może korzystać z danej nieruchomości na podstawie przepisów ustawy wywłaszczeniowej.

Stanowisko odnośnie do możliwości rozpoczęcia biegu zasiedzenia w dobrej wierze w sytuacji stwierdzenia nieważności decyzji ograniczającej własność, zostało powtórzone w wyroku wydanym w sprawie I CSK 737/16.

Istotne uzupełnienie stanowiska Sądu Najwyższego w zakresie rozpoczęcia posiadania w dobrej wierze na podstawie nieważnej decyzji wywłaszczeniowej zostało zawarte w uzasadnieniu uchwały wydanej w sprawie III CZP 86/16.

Sąd Najwyższy wskazał w niej, iż do obalenia domniemania dobrej wiary może dojść w razie wykazania, że posiadacz, w chwili uzyskania posiadania, wiedział o faktach uzasadniających stwierdzoną później nieważność decyzji lub wprawdzie wówczas o nich nie wiedział, ale tylko dlatego, iż nie zachował wymaganej w tych okolicznościach staranności.

Jeżeli zatem przedsiębiorca albo jego poprzednik prawny wiedział, że, dla przykładu, właściciel nieruchomości nie żył w dacie wydania decyzji wywłaszczeniowej, nie może powoływać się na decyzję, której nieważność została stwierdzona w odpowiednim trybie, jako podstawę dobrej wiary. Co jednak istotne w kontekście rozkładu ciężaru dowodu – z uwagi na domniemanie dobrej wiary, wiedzę albo powinność jej posiadania, zobowiązana jest wykazać przeciwna strona sporu.

Piotr Zamroch

Specjalizuję się w prawnych aspektach budowy, konserwacji i remontów urządzeń przesyłowych każdego rodzaju, na etapach ich prawnej lokalizacji, pozyskiwania praw do nieruchomości w trybie dobrowolnym i przymusowym oraz określania wartości wynagrodzeń i odszkodowań związanych z ograniczeniem prawa własności.

Podobne artykuły

Komentarz do tego wpisu post

  1. Paweł Kołaczek pisze:

    Absurdalna jest ta linia orzecznicza. Przedsiębiorca przesyłowy, który pozostawał w nieuzasadnionym przeświadczeniu, że wykonuje decyzję administracyjną nie wykonywał posiadania służebności. Aspekt wolicjonalny czynności konwencjonalnej nie spełniał u niego wymagania stawianego posiadaniu służebności.

  2. Agnieszka pisze:

    Panie Piotrze,
    Mam pytanie: Co by było gdyby odwrócić role? np. użytkuję przez 22 lata grunty należące do PGE, Tauronu lub innego ZE na podstawie umowy dzierżawy, która okazuje się nieważna. Nie wiem, czy to dobry przykład, może Panu przyjdzie na myśl lepszy. W każdym razie chciałabym się upewnić, czy moje obserwacje się trafne, bo mam wrażenie, że gdy sprawy dotyczą innego zakresu niż „przesyłowe” [tzn. właściciel obciążonej nieruchomości, zwłaszcza prywatny właściciel, contra ZE] wówczas SN rygorystycznie przestrzega kryteriów od dawna utrwalonych w orzecznictwie: 1) nieważny tytułu prawny musi dotyczyć tego samego prawa, jakie ma być przedmiotem zasiedzenia; 2) podmiot zasiadujący ma mieć błędną, ale uzasadnioną świadomość, że wykonuje właśnie to prawo, a nie jakieś inne; 3) możliwość obrony właściciela przed zasiedzeniem. Jak na litość boską właściciel miał się bronić, skoro wszyscy byli przekonani, że trwa wykonywanie decyzji administracyjnej, a nie zasiadywanie służebności cywilnoprawnej.

  3. Katarzyna pisze:

    Dołączam się do wątpliwości p. Agnieszki. Zwłaszcza punkt trzeci wydaje mi się ciekawy – czy powinno dojść do zasiedzenia w sytuacji, gdy właściciel nie miał szansy na obronę…?
    Dużo wątpliwości budzi też u mnie twierdzenie, że przedsiębiorca zajmujący cudzą nieruchomość na podstawie decyzji administracyjnej dotyczącej INNEJ NIERUCHOMOŚCI pozostawał w uzasadnionym okolicznościami przeświadczeniu o dysponowaniu tytułem prawnym do tej właśnie, nieobjętej decyzją, nieruchomości. Czy naprawdę dysponujący całym sztabem prawników przedsiębiorca przesyłowy nie mógł tego sprawdzić, nie mógł dopilnować by decyzja została wydana w sposób poprawny…? Nie mógł odwołać się od nieprawidłowej decyzji i zażądać jej uszczegółowienia (precyzyjnego wymienienia objętych decyzją nieruchomości)?

  4. Piotr pisze:

    Pani Agnieszko – ostatnie zdanie to clou problemu którego niestety sędziowie nie dostrzegli.

  5. Kamil pisze:

    Stwierdzenie nieważności decyzji? Kwestia ta dotyczy raczej sytuacji sprzed 12 maja 2015 roku tj. sprzed dnia wydania orzeczenia TK, z którego wynika że art. 156 § 2 Kodeksu postępowania administracyjnego w zakresie, w jakim nie wyłącza dopuszczalności stwierdzenia nieważności decyzji wydanej z rażącym naruszeniem prawa, gdy od wydania decyzji nastąpił znaczny upływ czasu ( w praktyce lat 10- art. 156 § 2 kpa) , a decyzja była podstawą nabycia prawa lub ekspektatywy, jest niezgodny z art. 2 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej.

    Zatem sprawy o stwierdzenie nieważności decyzji skończą się odmową stwierdzenia nieważności decyzji – nawet gdy istniały przesłanki do wzruszenia – z uwagi na upływ czasu.

  6. Piotr pisze:

    Panie Kamilu. A co gdy nie wiadomo, czy decyzja wywłaszczenia dotyczy danej nieruchomości ?
    Brak planów, spisu działek etc.
    Nie wiadomo również czy decyzja o pozwoleniu na budowę dotyczy danej linii…
    Żadnych precyzyjnych dokumentów- a słup stoi i nikczemnie drwi z prawa własności !

    • Kamil pisze:

      Niestety to sytuacja dosyć typowa w kwestiach dotyczących „zaszłości” w zakresie urządzeń elektroenergetycznych.

      Podejrzewam, że przedsiębiorca energetyczny w takiej sytuacji przedstawi protokół włączenia danej linii do sieci elektroenergetycznej, a Sąd i tak stwierdzi zasiedzenie.

      Dobrze Pan to określił jest to drwina z prawa własności, ze sprawiedliwości. Na nic zdają się argumenty mówiące o tym, że należy przedłożyć dokumenty dotyczące przeniesienia własności urządzeń przesyłowych, czy też zmian podmiotowych (zazwyczaj są to jednak kserokopie niepotwierdzone za zgodność).

      Na nic argument o sile wyższej polegającej na sytuacji o silnym zabarwieniu politycznym w PRL-u gdzie każde wystąpienie przeciwko przedsiębiorcy zrównane było z wystąpieniem przeciw władzy ludowej, każe się udowadniać, że występowało się przeciw naruszeniu prawa, a często właściciele nieruchomości (szczególnie rolnicy) tego się obawiali, gdyż mogliby stracić talony na paszę, zboże, ciągnik; być szykanowanym…

      Został już tylko ETPCz w Strasburgu

      • Agnieszka pisze:

        Panie Kamilu,
        To nie były tylko szykany. Przez blisko 10 lat [1949-58] obowiązywały przepisy karne, na podstawie których można było wylądować w areszcie nawet na 3 miesiące, nie mówiąc o grzywnach – Dekret z 26.04.1949 o nabywaniu i przekazywaniu nieruchomości niezbędnych dla realizacji narodowych planów gospodarczych [Dz.U. 1949 nr 27 poz. 197]. Wprawdzie przepisy te zostały uchylone ustawą wywłaszczeniową z 1958, ale do tego czasu obywatele zostali dostatecznie 'wychowani’, czyli po prostu zastraszeni.

        • Kamil pisze:

          Określenie „szykany” użyłem nieco ironicznie, chciałem najłagodniej określić to, co działo się w owym czasie. Jednocześnie tak bardzo sądy „upłycają” działalność władzy ludowej nie tylko lat 1944-1956 (okres stalinowskiego terroru, ubeckie katownie, bezprawie w granicach prawa), ale okresu późniejszego, w którym wcale nie było lepiej (przypomnieć choćby grudzień ’70 na Wybrzeżu, Radom ’76, stan wojenny…).

          W takich realiach trudno byłoby przeciwstawić się władzy ludowej o twarzy przedsiębiorstwa przesyłowego, a poglądy SN-u jakoby można było się przeciwstawić (istniało powództwo posesoryjne, można było ustanowić służebność gruntową, zawrzeć umowę cywilnoprawną itp.) są nie tylko krótkowzroczne i przeczące faktom historycznym co wręcz kuriozalne, a nawet śmieszne.

          Owszem – istniały prawne możliwości przeciwstawienia się nielegalnym działaniom, ale brak było możliwości faktycznych tj. takie wystąpienie musiało się kończyć niepowodzeniem.

          Z tego też względu linia orzecznicza (w szczególności SN-u) MUSI zostać gruntownie przebudowana, biorąc pod uwagę stan wyższej konieczności i niemożność wystąpienia przeciwko bezprawnemu działaniu władzy ludowej, na skutek permanentnego i obiektywnego stanu zniewolenia jednostki, społeczno-ekonomicznego wyzysku, czy też jednolitej własności państwowej.
          To wszystko tamowało możliwość wystąpienia przeciw bezprawnym działaniom państwa.

          Na marginesie – jeszcze nie spotkałem się z orzeczeniem, w którym przytoczono by przykład sytuacji, w której obywatel wystąpił przeciwko bezprawiu, a nawet jeśli znalazł się taki śmiałek – co stało się z jego sprawą i z nim samym.

          Natomiast niewyobrażalnego dla mnie bezprawia przykładów jest bez liku, jak choćby w postanowieniu Sądu Najwyższego z dnia 8 listopada 2006 r. III CSK 81/06, gdzie za stan wyższej konieczności skutkującej zawieszeniem biegu zasiedzenia nie uznano sytuacji, w której: „Antoni D. od czasów przedwojennych zajmował się działalnością kupiecką i prowadził w N. sklep tekstylno-bławatny, który w 1948 r. mu zlikwidowano, a towar sprzedano bez jego zgody, jednocześnie izolując go w więzieniu bez przedstawienia zarzutów. Na przedmiotowych działkach znajdował się ogród, były sadzone warzywa oraz właściciel prowadził hodowle nutrii. W sąsiedztwie działek znajdował się dom mieszkalny rodziny D. W domu tym bez formalnego przydziału w okresie powojennym zamieszkiwali wojskowi, pracownicy UB i komendant UB, zaś sama działka nr 154/1 w latach powojennych sąsiadowała z Urzędem Bezpieczeństwa, a później z Wojskową Komenda Rekrutacji” i na skutek tych działań on jak i jego spadkobiercy bali się wystąpić przeciwko władzy ludowej.

          Albo orzeczenie SN z 16 października 1952 r., P i P 1953, nr 5/6, s. 821) w którym uznano, że rolnikowi nie przysługuje roszczenie windykacyjne o zwrot zwierzęcia, które zostało zawłaszczone przez gospodarstwo państwo, gdyż zwierzę ze społeczno-gospodarczego punktu widzenia lepiej będzie spełniało swoją role w ramach własności państwowej a nie prywatnej, to nie można uznać, że roszczenie windykacyjne poprzedników prawnych uczestników postępowania zostałoby uwzględnione. (orzeczenie powołane w postanowieniu Sądu Najwyższego z dnia 11 stycznia 2013 r. ,I CSK 704/12).

Napisz komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *