Urządzenia wybudowane legalnie są bezpieczne

Wielu właścicieli nieruchomości obciążonych urządzeniami przesyłowymi marzy o pozbyciu się niewygodnych gości ze swojej ziemi. Taki cel można osiągnąć albo wytaczając powództwo negatoryjne, albo dążąc do nakazania rozbiórki samowoli w postępowaniu przed nadzorem budowlanym.

Oba tryby są skuteczne w niskim stopniu, a to z dwóch względów.

Po pierwsze – wbrew obiegowej opinii – większość urządzeń przed rokiem 1989 r. była lokalizowana zgodnie z wówczas obowiązującym prawem (co wcale nie oznacza, że z właściwym szacunkiem dla prawa własności).

Po drugie, sądy orzekające w takich sprawach muszą mieć na uwadze interes odbiorców zasilanych z sieci, wszak nie wymyśliliśmy jeszcze bezprzewodowego przesyłu energii, gazu czy ciepła na skalę masową i gdzieś te urządzenia muszą przebiegać, a koszty ich przebudowy rosną wraz z napięciem i ciśnieniem (obciążając ostatecznie owych odbiorców).

Ale dlaczego o tym piszę? Żeby zrobić krótki wstęp przed omówieniem wyroku wydanego przez Sąd Najwyższy w sprawie II CSK 176/12. To sprawa, która dotyczyła usunięcia sieci ciepłowniczej i kanalizacyjnej oraz zapłaty wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z nieruchomości.

Snapseed

Sąd Najwyższy wskazał, iż dla uzyskania pozytywnego orzeczenia w sprawie o nakazanie usunięcia urządzeń konieczne jest bezprawne ich wybudowanie – jeżeli nastąpiło to legalnie, żądanie nie może być uwzględnione. SN odwołał się do swoich wcześniejszych orzeczeń (II CSK 461/08 i II CSK 560/08), które stan bezprawności odnoszą wyłącznie do chwili wybudowania urządzeń.

Nieco odmienne, ciekawe orzeczenie wydał Sąd Apelacyjny w Warszawie w sprawie I ACa 1367/11, gdzie stwierdził, iż nawet legalnie wybudowane urządzenia mogą zostać przymusowo usunięte, jeżeli ich właściciel zaniedbał późniejszego pozyskania tytułu prawnego do korzystania z nieruchomości.

SA odniósł przesłankę bezprawności do czasu eksploatacji, a nie budowy. Innymi słowy, jeżeli właściciel nieruchomości żąda usunięcia urządzeń, wówczas przedsiębiorca może skutecznie mu się przeciwstawić występując o ustanowienie służebności. Jeżeli pozostanie bierny, może proces negatoryjny przegrać.

Pogląd Sądu Najwyższego jest bliższy brzmieniu przepisu, gdzie poprzez użycie słów „stan zgodny z prawem” podkreśla się konieczność bezprawności naruszenia własności. Legalne wybudowanie urządzeń zabezpiecza zatem przedsiębiorcę przed żądaniem ich usunięcia – to on jednak ową legalność musi udowodnić.

Odnośnie drugiej przesłanki – zasad współżycia społecznego musisz pamiętać, że sąd nie może poprzestać na ogólnikowym powołaniu się na owe zasady. Powinien szczegółowo omówić, jakie konkretnie zasady zostały naruszone i to uzasadnić, jak też odnieść te zasady do żądania właściciela zmierzającego do ochrony własności.

Na koniec jeszcze ciekawy pogląd SN zawarty w omawianym wyroku, głoszący że w przypadku rurociągów biegnących metr od granicy działki budowlanej nie dochodzi w ogóle do naruszenia własności, albowiem przepisy prawa budowlanego przewidują w strefie przygranicznej zakaz zabudowy.

Nie mogę się z tym zgodzić.

Oczywiście stopień ograniczenia własności będzie niski z uwagi na ów zakaz, ale nie można powiedzieć, że w ogóle nie dochodzi do naruszenia własności. Właściciel w przestrzeni nad rurociągami nie tylko nie może budować, ale także musi uzgadniać z przedsiębiorcą posadowienie lekkich konstrukcji rozbieralnych, wykonanie chodnika, który powinien być ułożony z kostki brukowej, możliwość parkowania samochodu, nawiezienia ziemi, kopania rowów itp.

Piotr Zamroch

Specjalizuję się w prawnych aspektach budowy, konserwacji i remontów urządzeń przesyłowych każdego rodzaju, na etapach ich prawnej lokalizacji, pozyskiwania praw do nieruchomości w trybie dobrowolnym i przymusowym oraz określania wartości wynagrodzeń i odszkodowań związanych z ograniczeniem prawa własności.

Podobne artykuły

Komentarz do tego wpisu post

  1. Ten pogląd, że „metr nie szkodzi” jest kontrowersyjny też z tego powodu, że w niektórych sytuacjach prawo zezwala na zabudowę nawet na granicy działki

  2. Zdzisława pisze:

    Witam Panie Piotrze, posiadam 6 słupów na terenie swoich działek i żadnego zapisu w Księgach Wieczystych w III dziale i po przeczytaniu Pana bloga i informacji na nim zawartych wysłałam do PGE „Wezwanie do wykazania posiadania tytułu prawnego do nieruchomości” wraz z załącznikami, wg wzoru jaki Pan zamieścił na stronie. Po miesiącu otrzymałam odmowną odpowiedź.
    W uzasadnieniu PGE pisze:
    „…linia wraz z przyłączami wybudowane zostały legalnie odpowiednio w latach 70-tych i 50-tych ub wieku na podstawie ówcześnie obowiązującego prawa, czyli Ust z 28.06.1950 o powszechnej elektryfikacji wsi i osiedli oraz Ust z 12.03.1958 0 zasadach i trybie wywłaszczenia nieruchomości. Obowiązujące wówczas przepisy nie przewidywały rekompensat za obniżenie wartości działki. Stosownie do art.35 ust.1 ustawy z 1958r. organy adm. państwowej, instytucje i przedsiębiorstwa państwowe mogły – za zezwoleniem właściwego terenowego organu adm. państwowej – zakładać i przeprowadzać na nieruchomościach przewody służące do przesyłania płynów, pary, gazów, elektryczności, a także inne podziemne i nadziemne urządzenia techniczne niezbędne do korzystania z tych przewodów i urządzeń. W związku z powyższym na skutek zgodnego z prawem wybudowania z prawem urządzeń energetycznych obciążenie tych nieruchomości nastąpiło legalnie i na gruncie ówcześnie obowiązującego prawa, którego skutki muszą być akceptowane także w obecnym porządku prawnym i nie jest konieczne ustanawianie służebności przesyłu wykluczając także płacenie wynagrodzenia. ”
    Ja rozumiem, że była elektryfikacja itp, ale ja chce uzyskać od nich dokumenty potwierdzające, że są właścicielami tych urządzeń, że mieli zgodę na wybudowanie tych urządzeń. PGE powołuje się tylko na te dwie stare ustawy i tyle, nic więcej nie dostałam. Mogę domagać się od nich dokumentów (kopii) potwierdzających, że są właścicielami i mieli wszelkie zgody? Czy mogą żądać od nich ustanowienia służebności przesyłu? Będę wdzięczna za jakieś wskazówki, jeśli jest choć cień szansy na uzyskanie jakiegoś wynagrodzenia.

    pozdrawiam
    Zdzisława

    • Piotr Zamroch pisze:

      Pani Zdzisławo,
      w Pani sytuacji konieczne jest wystąpienie z wnioskiem o udostępnienie informacji publicznej poprzez przesłanie kopii decyzji wydanych w stosunku do Pani nieruchomości w związku z lokalizacją, budową oraz ewentualnymi remontami i przebudowami urządzeń elektroenergetycznych na Pani nieruchomościach. PGE jest zobowiązana udzielić tej informacji, co potwierdzają liczne orzeczenia sądów administracyjnych, albowiem wykonuje zadania publiczne.
      Wczoraj taką sprawę rozstrzygał NSA w sprawie Tauron:
      http://biznes.pl/magazyny/energetyka/prawo/nsa-tauron-musi-ujawnic-informacje-dot-linii-energ,5562930,magazyn-detal.html

      • Zdzisława pisze:

        Panie Piotrze, na wstępie pragnę podziękować za szybką odpowiedź z pana strony. Z pewnością takie pismo do nich wyśle. Powołam się na kilka orzeczeń sądów. A może się przecież tak zdarzyć, że odpiszą mi to samo i nadal nie otrzymam żadnych kopii dokumentów, ale to dopiero przyszłość.. Dziękuje i Pozdrawiam

        • Zdzisława pisze:

          Witam Panie Piotrze, otrzymałam odpowiedź od PGE. Jak się domyślałam – negatywną. W skrócie: „PGE odmawia udostępnienia mi decyzji administracyjnych dotyczących infrastruktury energetycznej zlokalizowanych na moich działkach.Wyjaśniamy, że PGE Dystrybucja S.A. prowadzi określoną ściśle regulowaną działalność gospodarczą ( dystrybucja energii elektrycznej) i nie jesteśmy organem administracji publicznej w rozumieniu art. 5 par 1 pkt3 KPA, więc przepisy zawarte w tej ustawie nie znajdują zastosowania, stąd też nie ciąży na nas prawny obowiązek ani nie leży w naszej kompetencji udzielanie odpisów lub kserokopii dokumentacji prawnej i technicznej. Nadto wskazać należy, że wnioskowana informacja tj. zbiór dokumentów związanych z budową linii elektroenergetycznej stanowi tajemnicę przedsiębiorstwa i jako taki nie może być udostępniany w trybie o dostępie do informacji publicznej. Odnosząc się do sugerowanej przez Panią analogii orzecznictwa sądowo administracyjnego – wyrok NSA w Warszawie sygn. akt I OSK 642/13 należy zaznaczyć iż polskie prawo nie zna precedensów, gdzie wyrok sądu w jednej sprawie mógłby być podstawą do rozstrzygnięcia w innej. Mając powyższe na uwadze, zgłoszone przez Panią roszczenie jawi się jako niezasadne co do zasady i zmuszeni jesteśmy odmówić jego zadośćuczynieniu.”
          Ja rozumiem, że w PGE mają kilkanaście takich podobnych spraw i chcą się pozbyć „takiej baby ze wsi” jak ja, która nagle zaczęła im robić problem bo domaga się swojego, ale ja tak łatwo nie ustąpię.
          Panie Piotrze oczywiście odpiszę do PGE, ale teraz postaram się na napisanie kilku stron, aby mieli co poczytać. Chciałabym też odnieść się do wyroku Sądu Najwyższego (sygn. II CSK 10/13). Czy PGE może się zasłaniać „tajemnicą przedsiębiorstwa” skoro tu chodzi o moją nieruchomość? Skoro nie chcą udostępnić dokumentów, w takim razie napiszę aby usunęli wszystkie słupy z moich działek, ponieważ ja nie posiadam dokumentów potwierdzających zgody na ich posadowienie, ani moich rodziców, ani mojej. A skoro oni mają to niech prześlą mi kopię dokumentów które zezwalają im na to.
          Może to jest trochę masło maślane co napisałam, ale jestem wzburzona ich postępowaniem. Pozdrawiam Zdzisława.

          • Katarzyna pisze:

            Pani Zdzisławo
            Doskonale Panią rozumiem. Też otrzymywałam takie pisma od ZE i też odpowiadałam im w taki sposób w jaki Pani zamierza to uczynić. Teraz jestem mądrzejsza o parę lat doświadczeń i powiem Pani jedno – nie warto się tak bardzo angażować. Trzeba zostawić emocje na boku i podejść do tematu na chłodno, bo to samo robią ludzie z którymi Pani koresponduje. Oni jasno odpisali, ze nie zamierzają udostępnić danych których Pani się domaga i nic co Pani do nich napisze nie sprawi, że zmienią zdanie. Szkoda Pani czasu a przed wszystkim nerwów i zdrowia na takie kopanie się z koniem. Jeżeli chce Pani poznać treść tych dokumentów, to musi Pani wejść na drogę sądową, gdyż dopiero wtedy oni będą musieli je przedstawić. Pani sytuacja jest trudna a zasiedzenie bardzo prawdopodobne, jednak korespondencja z ZE tej sytuacji nie poprawi a jedynie rozciągnie problem w czasie. Tylko wniosek do sądu np o ustanowienie służebności pozwoli Pani zakończyć sprawę – albo Pani wygra albo przegra, wóz albo przewóz, ale wszystko się wyjaśni i będzie Pani mogła przestać o tym myśleć. Wiem o czym mówię, bo sama zmarnowałam 5 lat na bezsensowne próby przekonywania energetyków by zaczęli mnie traktować poważnie. Tylko ja wiem ile nerwów i emocji w to włożyłam i ile kosztowało mnie to ciągłe odbijanie się od ściany chłodnego niby-profesjonalizmu prezentowanego przez prawników ZE. Niestety, poważne traktowanie zaczęło się dopiero w sądzie i to też nie od początku a dopiero od momentu wykazania, że zasiedzenie w moim przypadku nie wchodzi w grę.
            Proszę pamiętać, że dla prawników ZE korespondencja czy rozmowy z Panią to rutyna, to ich praca do której podchodzą na chłodno, często wręcz z pewnym znudzeniem i nonszalancją. Pani musi podejść do tego tak samo – na chłodno i pragmatycznie.

          • Piotr Zamroch pisze:

            Pani Zdzisławo,
            bronią się przed udostępnieniem, co jest normalne, jednak w kontekście orzecznictwa WSA raczej to będzie obrona nieskuteczna. Tak jak napisała Pani Katarzyna, nie brałbym tego osobiście, to normalna procedura obrony przed roszczeniami właściciela nieruchomości. Pani dysponuje prawem do wniesienia skargi do WSA.

  3. Katarzyna pisze:

    Panie Piotrze
    Ciekawi mnie Pana opinia w pewnej sprawie. Na działce budowlanej ok. 1995 roku posadowiono linie SN. Na 99% była to samowola budowlana – ZE sam przyznał (po dłuższych wykrętach) że w ich archiwum „nie zachowały się dokumenty poświadczające fakt uzyskania pozwolenia na budowę tej sieci”. W Starostwie takich dokumentów też nie mają, a mówimy przecież o czasach w miarę współczesnych a nie np o latach 50-siątych. Kulisy sprawy są takie, że linia SN wcześniej znajdowała się na sąsiedniej działce. Jej właściciel „załatwił sobie” z ówczesnym państwowym ZE jej przeniesienie na działkę sąsiada (który wówczas miał nieuregulowane sprawy spadkowe a w ogóle mieszkał za granicą – sąsiad i jego znajomi w ZE mogli więc czuć się bezkarnie).
    Wracamy do sytuacji obecnej. Właściciel działki (wartej bez obciążenia jakieś 400 tys, prawie w całości wyłączonej jednak z zabudowy) chciał od ZE by usunęli obydwa słupy i puścili linie kablem wzdłuż granicy działki. Odmówili więc wystąpił o ustanowienie służebności. Sprawa w sądzie trwa już ponad 2 lata, głównie za sprawą ZE który robi wszystko aby to przedłużyć (sporna jest wysokość wynagrodzenia, nie sama służebność). Przy korzystnym dla właściciela wyroku na który się zanosi zapewne złożą apelacje – minie następny rok…
    Właściciel zaczyna się zastanawiać, czy zawiadomienie nadzoru budowlanego o przypuszczalnej samowoli nie jest czymś w rodzaju asa z rękawa który, być może, „zachęciłby” PGE do szybszego zakończenia sprawy…
    Tak po prawdzie, to ja mu ten pomysł podrzuciłam i teraz zastanawiam się czy moje spekulacje są słuszne bo nie chciałabym człowiekowi zaszkodzić. Ja widzę to tak:
    Jeśli budowa była samowolą (a była nią prawie na pewno), to nadzór budowlany będzie musiał coś z tym zrobić. W grę wchodzi nakaz rozbiórki lub legalizacja. Rozbiórka tej linii jest praktycznie niemożliwa – z powodów o które mniejsza, w każdym razie jej likwidacja wiązałaby się z prawdziwą katastrofą. Pozostaje legalizacja, jednak czy można legalizować linię przesyłową której właściciel nie posiada tytułu prawnego do zajęcia gruntu, w postaci tej właśnie służebności której ustanowienie tak się opóźnia? Do tego legalizacja samowoli to są, o ile wiem, duże pieniądze? (wie Pan może jak duże?)
    Czy dobrze więc rozumuję, że zawiadomienie nadzoru budowlanego oznacza dla ZE ogromne komplikacje i że delikatne zwrócenie im uwagi, że właściciel rozważa taka możliwość może sprawiać iż trochę się opamiętają i uznają, ze jednak lepiej szybko ustanowić tę służebność zamiast ryzykować kłopoty z nadzorem budowlanym…?
    A może ja przeceniam te kłopoty jakie może sprawić ZE badanie sprawy przez nadzór budowlany…?
    Może po PGE to spłynie jak woda po gęsi a mój znajomy sam będzie miał kłopot bo np sąd zawiesi sprawę o ustanowienie służebności…?
    Nie chcę mu zaszkodzić, to poważnie chory człowiek któremu bardzo zależy na doprowadzeniu sprawy do pomyślnego końca i który martwi się, czy tego końca dożyje…

    • Piotr Zamroch pisze:

      Pani Kasiu,
      poniżej fragment orzeczenia NSA oraz link do niego. Brak tytułu prawnego do dysponowania nieruchomością nie jest przeszkodą dla legalizacji, zatem zawiadomienie o samowoli nie musi skłonić ZE do bardziej ugodowej postawy, jakkolwiek nie można też wykluczyć takiego skutku.

      http://orzeczenia.nsa.gov.pl/doc/B0E4FAA90B

      „W ocenie Naczelnego Sądu Administracyjnego stan faktyczny sprawy nie budzi wątpliwości. Przedmiotem kwestionowanych prac było wykonanie odgałęzienia od istniejącej linii napowietrznej relacji […]. Na tle tego stanu faktycznego Sąd Wojewódzki ocenił, że organ II instancji zasadnie przyjął, że w rozpoznawanej sprawie brak było możliwości wydania decyzji nakładającej obowiązek wykonania określonych czynności lub robót budowlanych w celu doprowadzenia wykonywanych robót budowlanych do stanu zgodnego z prawem (art. 51 ust. 1 pkt 2 ustawy Prawo budowlane), ze względu na wymóg dysponowana przez inwestora nieruchomością na cele budowlane. Wobec powyższego, Sąd Wojewódzki przyjął, że sporne prace wykonane były z naruszeniem przepisu art. 33 ust. 2 pkt 2 ustawy Prawo budowlane, zaś usunięcie zaistniałej niezgodności i doprowadzenie wykonanych robót do stanu zgodnego z prawem nie jest możliwe, stając na stanowisku, że ratio legis art. 51 ust. 1 pkt 2 ustawy Prawo budowlane polega na doprowadzeniu wykonanych robót budowlanych do stanu zgodnego z prawem, nie tylko w aspekcie przepisów prawa administracyjnego, ale inwestor winien złożyć oświadczenie o posiadaniu prawa do terenu na cele budowlane.
      Naczelny Sąd Administracyjny w składzie orzekającym nie podziela powyższego poglądu, akceptując, przecinającą rozbieżności orzecznicze, tezę uchwały 7 sędziów Naczelnego Sądu Administracyjnego z dnia 10 stycznia 2011 r., sygn. akt II OPS 2/10, iż przepis art. 51 ust. 1 pkt 2 ustawy z dnia 7 lipca 1994 r. – Prawo budowlane (Dz .U. z 2006 r. Nr 156, poz. 1118 ze zm.) nie stanowi podstawy do wydania decyzji nakładającej na inwestora obowiązek złożenia przewidzianego w art. 32 ust. 4 pkt 2 tej ustawy oświadczenia o posiadanym prawie do dysponowania nieruchomością na cele budowlane. ONSAiWSA 2011/2/22, LEX nr 672631, Prok.i Pr.-wkł. 2012/5/42.
      Zgodnie z tezami tej uchwały ratio legis art. 51 ust. 1 pkt 2 Prawa budowlanego polega na doprowadzeniu wykonywanych robót budowlanych do stanu zgodnego z prawem, ale w aspekcie przepisów prawa administracyjnego, a nie cywilnego. W przypadku naruszenia prawa własności w wyniku wykonywanych samowolnie robót budowlanych pokrzywdzony może dochodzić swoich praw wyłącznie przed sądem powszechnym. W takim przypadku organ nadzoru budowlanego nie może bowiem żądać od inwestora wykazania się prawem do dysponowania nieruchomością na cele budowlane. Przepis art. 51 ust. 1 pkt 2 Prawa budowlanego nie stanowi bowiem podstawy do wydania decyzji nakładającej na inwestora obowiązek złożenia przewidzianego w art. 32 ust. 4 pkt 2 Prawa budowlanego oświadczenia o posiadanym prawie do dysponowania nieruchomością na cele budowlane. Por. wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie z dnia 26 stycznia 2012 r., sygn. akt II OSK 2140/10, LEX nr 1138086”

      • Katarzyna pisze:

        Bardzo dziękuję za cenną informację. Liczę mimo wszystko na to, ze zawiadomienie PINB nie będzie ZE na rękę – legalizacja to o ile wiem dość kosztowana „przyjemność”…
        Swoją drogą, ciekawy ten wyrok NSA, zaskakujący chyba dla większości osób mających kiedykolwiek do czynienia z budowaniem. Oznacza to przecież, że do wydania pozwolenia na budowę nie jest konieczne przedstawienie tytułu prawnego do nieruchomości czyli de facto wolno (z punktu widzenia prawa administracyjnego oczywiście) budować na cudzym gruncie a starostwo nie ma prawa odmówić wydania takiego pozwolenia…
        Zdaje się, ze urzędnicy najczęściej o tym nie wiedzą – może to i lepiej:)

  4. ania pisze:

    Panie Piotrze w kontekscie tematu poruszonego przez Pana w tym watku, mam ciekawy kazus. Starost
    A wydal decyzje z art 124 ugn w ktorej zezwolil ZE na budoowe jednego slupa i lini WN tymczasem ZE wybudowal dwa slupy i linie WN!
    Czy to oznacza ze mozna zadac usniecia tych urzadzen na drodze cywilnej?

    • Piotr Zamroch pisze:

      Pani Aniu,
      ograniczenie własności musi być precyzyjne, jeżeli urządzenia zostały wybudowane w inny sposób niż przewidział to w decyzji starosta (treść decyzji + załącznik mapowy) to są formalne podstawy dla roszczenia negatoryjnego na drodze cywilnej, albowiem decyzja starosty stanowi tytuł prawny do dysponowania nieruchomością alternatywny dla zgody właściciela.

  5. Ania pisze:

    dziękuję Panie Piotrze, to dziwna sprawa bo decyzja Starosty mówiła o budowie jednego słupa i linii WN a juz pozwolenie na budowę dotyczy tylko linii WN. Czyli moim zdaniem oba słupy zostały postawione nielegalnie skoro w decyzji – pozwolenie na budowę jest mowa juz tylko o linii WN a nie ma ani słowa o słupach..

  6. Iwona pisze:

    Panie Piotrze,
    Korzystając z pomocy, której udzielił Pan p.Marcie (10.2012r), wystosował pismo do Enei:
    „Zwracam się z uprzejmą prośbą o podanie podstawy prawnej dla:
    1) wybudowania na nieruchomości, której jestem współwłaścicielką, położonej przy ul. XXX w Bydgoszczy, stanowiącej działkę nr XXX, dla której Sąd Rejonowy w Bydgoszczy prowadzi księgę wieczystą nr XXXXX urządzeń do przesyłania energii w postaci kabla typu YAKY4x150,
    2) oraz korzystania ze wskazanej nieruchomości na potrzeby eksploatacji
    i konserwacji tych urządzeń.
    Jeżeli była to zgoda poprzedniego właściciela proszę o udostępnienie kopii dokumentu obejmującego tę zgodę, a także o przesłanie kopii pozwolenia na budowę wskazanych wyżej urządzeń przesyłowych. W przypadku, gdy tytuł prawny do dysponowanie nieruchomością miał swoje źródło w decyzji administracyjnej, proszę również o udostępnienie jej kopii.”
    O istnieniu tego kabla dowiedziałam się 11.2014 r. przy okazji projektowania przyłącza gazowego, natomiast samą nieruchomość otrzymałam wraz z siostrą w ramach postępowania zwrotowego wywłaszczonej (w 1983r ) nieruchomości. Niedawno otrzymałam z Enei b.krótką odpowiedź : ” …informuję, ze kabel nn-04kV typu YAKY jest nieczynny” – i to wszystko. W związku z tym moje pytanie- czy mogę w tej sytuacji zrobić ? pozdrawiam z Bydgoszczy 🙂

    • Piotr Zamroch pisze:

      Pani Iwono,
      urządzenia nieczynne powinny zostać usunięte, z uwagi na powyższe może Pani wezwać Eneę do usunięcia tego kabla. Pozdrawiam Bydgoszcz, która jest mi bliska, nie tylko z uwagi na odległość, bo ukończyłem aplikację sądową w SO w Bydgoszczy i pracowałem tam 2 lata 🙂

  7. Mariusz pisze:

    Panie Piotrze, czy jeżeli urządzenia przesyłowe zostały wybudowane na działce nielegalnie, to można żądać ich usunięcie, ewentualnie przesunięcia i jak ma się do tego prawa zasiedzenia, bo urządzenia te zostały wybudowane w 1978 roku. Czy jest jakaś większa szansa na walkę w sądzie o przesunięcie tych słupów ewentualnie o usunięcie??

    • Piotr Zamroch pisze:

      Panie Mariuszu,
      jeżeli przedsiębiorcy uda się skutecznie przeprowadzić sprawę o stwierdzenie nabycia służebności przez zasiedzenie, wówczas Pańskie ewentualne powództwo o nakazanie usunięcia urządzeń zostanie oddalone, albowiem przedsiębiorca będzie dysponował skutecznym wobec Pana tytułem prawnym do utrzymywania urządzeń na nieruchomości. Jakie są szanse na zasiedzenie, trudno ocenić, bo to zależy od okoliczności poszczególnych spraw – jeżeli zostanie udowodnione, że urządzenia są czynne na nieruchomości od 1978 r., szansa na wygranie sprawy przez przedsiębiorcę jest znacząca.

Napisz komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *