Związanie sądu prawdopodobną decyzją
Kiedy zapytać mojego Bruna, czy chce lizaka odpowiada z zapałem „Chyba tak!” To całkiem śmieszne. U dwulatka.
Wcale nie do śmiechu jest, kiedy z „chyba” i „prawdopodobnie” powstają podstawy dla orzeczenia o roszczeniach właścicieli nieruchomości. Tak właśnie orzekł – a przynajmniej tak to uzasadnił – Sąd Apelacyjny w Łodzi w sprawie I ACa 1279/12.
Poniżej wybrany fragment, pełne orzeczenie znajdziesz w Bazie wiedzy:
„Nawet gdyby do zasiedzenia służebności nie doszło, to roszczenie powodów, oparte na treści art. 225 k.c. wymagało wykazania złej wiary pozwanego. Skoro na podstawie art. 7 k.c. istnienie dobrej wiary domniemywa się, to na powodach spoczywał obowiązek udowodnienia, że posiadanie służebności sprawowane przez pozwanego cechy tej jest pozbawione.
Objęcie w posiadanie nieruchomości stanowiącej wówczas własność rodziców powoda przez poprzednika prawnego wnioskodawcy w celu budowy energetycznych urządzeń przesyłowych nastąpiło prawdopodobnie na podstawie ostatecznych decyzji administracyjnych, nie podważonych do chwili obecnej, a więc wiążących sąd w postępowaniu cywilnym. Decyzja wydana była prawdopodobnie na podstawie art. 35 ust. 1 ustawy wywłaszczeniowej z 1958 r. (…)
Za utrwalone i dominujące w orzecznictwie Sądu Najwyższego należy uznać stanowisko, że przepis wymieniony wyżej we wskazanych w nim okolicznościach dawał podstawę do ograniczenia własności nieruchomości, mieszczącego się w granicach szeroko rozumianego wywłaszczenia. Skutkiem ostatecznej decyzji administracyjnej wydanej na jego podstawie było ograniczenie prawa własności nieruchomości przez ustanowienie trwałego obowiązku znoszenia przez właściciela stanu ukształtowanego przez zainstalowanie urządzeń przesyłowych. (…)
Nie ulega zatem wątpliwości, że w takiej sytuacji objęcie przez posiadacza we władanie nieruchomości w zakresie służebności przesyłu oraz korzystanie z niej było legalne, miało źródło w ostatecznej, niepodważonej i wiążącej decyzji administracyjnej oraz w ustawie, a tym samym należy uznać je za posiadanie w dobrej wierze. (…) Z tych względów nie można podzielić stanowiska, że poprzednik pozwanego, a obecnie pozwany byli posiadaczami służebności przesyłu w złej wierze – wywodzonego z faktu, iż właściciel nieruchomości nie zgadzał się przeciwko budowie urządzeń przesyłowych na jego gruncie. (…)
Skoro w przedmiotowej sprawie powodowie nie obalili domniemania dobrej wiary pozwanego, a jednocześnie nie wytoczyli przeciwko niemu powództwa o wydanie nieruchomości – przez usunięcie urządzeń przesyłowych, to nie mogą domagać się wynagrodzenia o którym mowa w art. 224 § 2 k.c. i 225 k.c. Fakt, że nie została podważona decyzja administracyjna stanowiąca podstawę budowy linii energetycznej na działkach powodów (w każdym razie powodowie nie przedstawili w przedmiotowej sprawie twierdzenia o podważeniu takiej decyzji) stanowił natomiast wystarczającą podstawę do uznania, że posiadanie sprawowane przez pozwanego pozbawione jest cech bezprawności, co wykluczało uwzględnienie powództwa odszkodowawczego na podstawie art. 415 k.c.”
Swoją drogą gdyby nie to ciekawe wnioskowanie, nie zwróciłbym na wyrok uwagi – zasiedzenie służebności jakich wiele.
Jak widać poziom Sadu żenujący, oby jak najmniej takich niedouczonych sędziow… 🙂
Sprawa jest kasacyjna, więc miejmy nadzieję, że SN będzie miał okazję się nią zająć.
Nie wiem: śmiać się czy płakać…
Szkoda, ze szanowny sąd nie wyjaśnił w jaki sposób powodowie mieli zaskarżyć tę PRAWDOPODOBNIE istniejącą decyzje administracyjną… Pewno za pomocą jakiegoś prawdopodobnego podważenia, w prawdopodobnym urzędzie, prawdopodobnie któregoś dnia prawdopodobnego roku;)
Urzędnicy prawdopodobnie kulali by się ze śmiechu rozpatrując taki wniosek.
Panie Piotrze, faktycznie kuriozalne uzasadnienie. Jezeli wnioskodawca wnosi o uznanie zasiedzenia przez Sąd i przyznaje złą wiarę to mam nadzieję że zgodnie z 229-231 kpc sąd powinien przyznać rację pozwanemu. Przedsiebiorstwo przesyłowe nie wykazało upywu 30 letniego okresu zasiedzenia. Przeciwnie wtoku procesu udowodniono samowolę budowlaną, która nie przedawnia się / lex specialis derogat legi generali/ Brak płacenia podatku gruntowego oraz obalono domniemanie z 339 kc. Wnioskodawca zwacał sie do wlaścicieli z prośbą o wyrażenie zgody na modernizacię 4 linii energetycznych oraz negocjował przez kilka lat wysokość odszkodowania. Prosił włascicieli o możliwość wejścia / teren jest ogrodzony/ na tren właścicieli. Stosownie do art 6 kc powód /wnoiskodawca/ cięzar dowodu spoczywa na nim. Wszystkiego można spodziewać się po Sądach
W mojej ocenie to uzasadnienie jest co najwyżej lekuśko przesadzone.Niemniej jednak uzasadnienie wskazuje na istotną rzecz – nie można przyjmować bez głębszej refleksji, i de facto contra legem (art.7 kc i przepisy związane z domniemaniami związanymi z posiadaniem służebności) domniemania łej wiary przedsiębiorstwa energetycznego. Nie wystarczy przecież do obalenia domniemania dobrej wiary samo stwierdzenie powoda, że przedsiębiorstwo energetyczne było w złej wierze. Co więcej w mojej ocenie takie stwierdzenie nie powoduje również, że ciężar dowodu przejdzie na przedsiębiorstwo energetyczne, które będzie musiało „udowadniać” dobrą wiarę.
Panie Piotrze
To dziwaczne i pokrętne uzasadnienie wyroku, którego nie sposób zrozumieć, przypomniało mi jeszcze jedną kwestię, którą od dawna usiłuję pojąć i wciąż mi się nie udaje.
Dlaczego, w sytuacji gdy faktycznie [a nie prawdopodobnie] wydana została decyzja na podstawie art. 35 ust.1 ustawy wywłaszczeniowej z 1958, uprawniająca do korzystania z tzw. służebności publicznej z art. 35 ust.2, możliwe było zasiadywanie służebności gruntowej cywilnoprawnej w okresie od 1.01.1965 co najmniej do … 01.08.1985, tj. uchylenia ustawy 1958 albo do 31.01.1989, tj. końca ‘obowiązywania’ woli ustawodawcy PRL, albo do prywatyzacji konkretnego przedsiębiorstwa energetycznego.
Przede wszystkim sam SN stwierdził a propos art. 175 PR [uchwała III CZP 79/02]
„Przepis ten nie został jednak przejęty do kodeksu cywilnego, gdyż pozostawał w dysharmonii z założeniami ówczesnego ustawodawcy ponieważ – jak wskazywano w literaturze przedmiotu – zmierzał do zapewnienia korzyści właścicielom przedsiębiorstw prywatnych, … ‘co w stosunkach państwa ludowego nie jest rzeczą tak istotną’.”
Czyli SN ma [albo przynajmniej powinien mieć] świadomość, że brak możliwości ustanowienia służebności na rzecz przedsiębiorstwa do 31.01.1989 nie był żadną luką w prawie, ale skutkiem świadomego i celowego działania ówczesnego ustawodawcy. Ponadto z lektury przepisów obowiązujących przed ustawą z 1958 [dekret z 26.04.1949 i rozporządzenie RM z 14.10.1950] wynika wyraźnie, że wskazany przez SN powód nie był jedynym. Wyłączenie z k.c. służebności na rzecz przedsiębiorstwa pozwalało także chronić przedsiębiorstwa państwowe przed roszczeniami prywatnych właścicieli nieruchomości, ponieważ do wejścia w życie ustawy z 1958 służebność na rzecz przedsiębiorstwa, nawet na podstawie przepisów administracyjnych, była ustanawiana odpłatnie.
Jak więc w tamtym okresie możliwe było zasiadywanie służebności wyłączonej z prawa cywilnego wolą ówczesnego ustawodawcy?
Nie potrafię też sobie wyobrazić, jakie możliwości przeciwdziałania zasiedzeniu miał w tamtym okresie właściciel nieruchomości obciążonej służebnością publiczną? Czy dobrze myślę, że za PRL-u w sądzie powszechnym niczego by nie zdziałał wobec istnienia ważnej decyzji administracyjnej? Z kolei sądownictwo administracyjne istniało dopiero od 1980, a nie wiem, czy początkowo okrojony zakres kompetencji NSA obejmował sprawy tego rodzaju?
Jeśli moje wątpliwości nie mają większego sensu, to proszę je potraktować jako pytania retoryczne.
Pani Agnieszko,
sens w pytaniach jest, aczkolwiek w swoich rozważaniach łączy Pani wiele rzeczy. W mojej ocenie, jeżeli była wydana decyzja wywłaszczeniowa, właściciel obecnie nie ma roszczeń wobec przedsiębiorcy na podstawie przepisów K.c., jednak przedsiębiorca nie może powoływać się na zasiedzenie bo nie posiadał w sensie cywilnoprawnym. Sąd Najwyższy w tym zakresie jest podzielony w orzecznictwie, część uważa że jest tak jak napisałem, część że zasiedzieć można. Tak czy owak, istnienie decyzji to bardzo poważny problem dla właściciela.
Przed 1989 r. nie można było zasiedzieć służebności na rzecz przedsiębiorstwa, lecz Skarbu Państwa, dla właściciela różnica niewielka, jakkolwiek wpływa na wykazanie przeniesienia posiadania służebności.
Jak przeciwdziałać – powództwo o usunięcie było w K.c., problem taki, że mało kto miał odwagę przeciwstawić się Państwu. Prawdę mówiąc mało kto widział potrzebę, bo skąd niby obywatele mogli przypuszczać, że muszą przerwać bieg zasiedzenia służebności, o której mało kto słyszał przed 2002 r.
Rozważania SN w tym zakresie są bardzo niejednolite, przy czym brak spójności dotyczy też ich relacji z przepisami Kodeksu cywilnego, jak i ustaw wywłaszczeniowych 🙂
Ma Pan rację, namieszałam, bo za dużo próbowałam włożyć na raz do 'jednego garnka’ i nie ustrzegłam się skrótów myślowych. Dziękuję za uporządkowanie. [chętnie wstawiłabym tu buźkę z uśmiechem, ale tej sztuki jeszcze nie opanowałam]
Jednak po części mój 'bałagan’ wynikał też z tego, że nie udało mi się trafić na nurt orzecznictwa, w ktorym SN – podobnie jak Pan – twierdzi, że przy ważnej decyzji administracyjnej nie było posiadania w sensie cywilnoprawnym. Dlatego w ostatniej chwili usunęłam z maila przydługie logiczne wywody. W sumie dobrze, bo Pan ujął to samo w jednym treściwym zdaniu.
Czy pamięta Pan jakąś sygnaturę SN? bardzo by się przydał punkt zaczepienia do dalszych poszukiwań. Jeśli to nie kłopot.
Pani Agnieszko,
żaden kłopot – II CSK 457/06. Mailem wysłałem Pani plik z tym orzeczeniem. A uśmiech wstawia się o tak: 🙂