Początek biegu zasiedzenia służebności

Dla zasiedzenia służebności przesyłu (służebności gruntowej o tej treści) jednym z kluczowych zagadnień jest data rozpoczęcia posiadania, tym samym okresu zasiedzenia.

Sposób ustalania biegu tego terminu był przedmiotem rozważań Sądu Najwyższego w postanowieniu wydanym w sprawie II CSK 218/12. Znajdziesz je oczywiście w Bazie wiedzy.

Zanim jednak przejdę do stanowiska SN, krótko o co chodziło w sprawie.

Przedsiębiorca wystąpił o stwierdzenie nabycia służebności przez zasiedzenie dla kilku linii o różnym napięciu, zlokalizowanych na jednej nieruchomości. Sąd rejonowy wniosek oddalił, uważał bowiem, że uzyskanie przez przedsiębiorcę pisemnej zgody właściciela na wejście na działkę celem eksploatacji, wyklucza zamiar nabycia służebności przez zasiedzenie, w drugiej kolejności wskazał na niewykazanie daty budowy i rozpoczęcia eksploatacji linii.

Sąd Okręgowy nie zgodził się (i słusznie), że uzyskanie pisemnej zgody właściciela na eksploatację wyklucza zasiedzenie, bo posiadanie służebności ma charakter zależny, a nie samoistny (tzn. jak właściciel).

Dalej Sąd Okręgowy potrzymał stanowisko sądu I instancji odnośnie niewykazania daty początkowej zasiedzenia, którą należy utożsamiać nie z momentem wybudowania trwałego i widocznego urządzenia, lecz z momentem przystąpienia do korzystania z niego w zakresie odpowiadającym treści służebności.

DSC04069_1

Sąd Najwyższy nakazał ponowne rozpoznanie sprawy, w jego ocenie bowiem niewłaściwie przeanalizowano kwestię początku biegu zasiedzenia.

Poniżej wybrane fragmenty uzasadnienia, w mojej ocenie bardzo istotne:

Orzekające w sprawie Sądy uznały bowiem, że samo posadowienie na gruncie urządzeń energetycznych nie stanowi jeszcze korzystania z nich, zatem nie prowadzi do zasiedzenia. Pogląd ten jednak nie jest trafny. (…)

Istnieje zatem związek techniczny i gospodarczy pomiędzy elementami sieci energetycznej, do których niewątpliwie należą linie energetyczne, utrzymujące je słupy, stacje transformatorowe i inne urządzenia. Po wybudowaniu stanowią składnik przedsiębiorstwa włączony do sieci.

Jeżeli zatem przedsiębiorstwo energetyczne funkcjonuje i prowadzi działalność gospodarczą polegającą na przesyłaniu energii elektrycznej, to korzysta z urządzeń stanowiących sieć energetyczną, łącząc je z innymi elementami instalacji.

Zacytowane fragmenty wskazują, że Sąd Najwyższy dopuszcza rozpoczęcie biegu terminu zasiedzenia z chwilą zakończenia robót budowlanych, a przed rozpoczęciem przesyłu, przez co należy rozumieć załączenie linii pod napięcie. (Jeżeli inaczej odbierasz pogląd wyrażony przez SN napisz koniecznie w komentarzach, bardzo jestem ciekaw Twojej opinii.)

Czy taki pogląd jest trafny? W mojej ocenie – nie.

Kluczową kwestią jest tu bowiem wejście urządzeń w skład przedsiębiorstwa, które następuje z chwilą faktycznego połączenia urządzeń z siecią (uchwała Składu 7 Sędziów III CZP 105/05). Połączenie z siecią powinno być trwałe (tak projekt nowelizacji art. 49 K.c.) i musi polegać na powstaniu fizycznej więzi, a tej co do zasady nie ma przed załączeniem linii pod napięcie.

Po zakończeniu budowy urządzeń, mogą one stać nieczynne na nieruchomości oczekując na włączenie do sieci, co jest zdarzeniem sformalizowanym i co do zasady wymaga wyłączenia odcinka sieci czynnej.

Nie można zatem utożsamiać zakończenia budowy z połączeniem urządzeń z siecią.

Piotr Zamroch

Specjalizuję się w prawnych aspektach budowy, konserwacji i remontów urządzeń przesyłowych każdego rodzaju, na etapach ich prawnej lokalizacji, pozyskiwania praw do nieruchomości w trybie dobrowolnym i przymusowym oraz określania wartości wynagrodzeń i odszkodowań związanych z ograniczeniem prawa własności.

Podobne artykuły

Komentarz do tego wpisu post

  1. SN po raz kolejny idzie zatem na rękę przedsiębiorcom przesyłowym – posiłkując się przepisami Prawa energetycznego z 1997 r. względem urządzeń budowanych ok. 1974 r…

    Pojawia się zatem pytanie – czy skoro można, zdaniem SN, posiadać służebność dla nieczynnych urządzeń, to czy można ją zasiedzieć dla urządzeń, które nigdy nie były eksploatowane? 🙂

    • Jakub Śliwa pisze:

      Odpowiadając z przymrużeniem oka – jeśli przyjąć założenie konsekwencji ocen SN co do pośrednich związków – to tak 😉 Skoro bowiem przesłankę zwiększenia użyteczności nieruchomości władnącej SN potrafił uzasadnić w ten sposób, że przedsiębiorstwo posiada różne nieruchomości i możliwość prowadzenia działalności, polegającej m.in. na korzystaniu z cudzych nieruchomości do celów przesyłowych, pośrednio zwiększa wartość tychże wszystkich nieruchomości – to analogicznie, można zasadnie twierdzić, że nawet w braku eksploatacji konkretnego urządzenia eksploatowana była cała sieć, której urządzenie jest częścią 😉 A więc pośrednio eksploatowane było również bezpośrednio nieeksploatowane urządzenie 😉

      • Piotr Zamroch pisze:

        Iwo, Panie Jakubie,
        wniosek o możliwości zasiedzenia służebności dla urządzeń nieeksploatowanych trzeba w kontekście tego orzeczenia ocenić jako zasadny (przynajmniej takie są wyniki wnioskowania logicznego). We wpisie chciałem podkreślić także inną okoliczność – w mojej ocenie przed trwałym połączeniem z siecią, te urządzenia nie są urządzeniami w rozumieniu art. 49 K.c.

  2. Paweł pisze:

    Pogląd co najmniej dziwny…. bowiem jak może rozpocząć się bieg zasiedzenia służebności przesyłu ( lub służebności odpowiadającej jej treści) jeżeli nie został jeszcze rozpoczęty przesył… przecież istotą służebności przesyłu jest umożliwienie korzystania przedsiębiorcy przesyłowemu z urządzeń o których mowa w art 49 par 1 k.c. ZGODNIE Z ICH PRZEZNACZENIEM. Niewątpliwym jest, iż przeznaczeniem gazociągów, linii wysokiego napięcia etc. jest przesył energii, tak wiec w moje ocenie nie może rozpocząć się bieg zasiedzenia służebności przesyłu jeżeli przedsiębiorca nie zaczął jej faktycznie wykonywać. Samo posadowienie urządzeń nie może być kwalifikowane jako faktyczne podłączenie urządzenia do sieci i rozpoczęcie biegu zasiedzenia.

  3. GRAZYNA pisze:

    Panie Piotrze Wielki!
    Wiele już Pan na temat zasiedzenia pisał, ale mam jeszcze jedno pytanko, jeśli można – czy wzywanie przez sąd Skarbu Państwa do udziału w sprawie o ustanowienie służebności przesyłu, jako uczestnika może oznaczać, że sąd /z mojego wniosku o służebność…/ dopatrzył się już na wstępie przesłanek do zasiedzenia?
    Czy jest to raczej prawidłowa reguła postępowania, jeżeli przedsiębiorca zgłasza zarzut zasiedzenia przez Skarb Państwa?
    A czemu pytam? bo sąd tak uczynił tylko w jednej z moich spraw, w której nawiasem mówiąc najmniej obawiam się zasiedzenia, no ale składy orzekające są różne.
    Pozdrawiam serdecznie
    i z góry dziękuję za info.

    • Piotr Zamroch pisze:

      Pani Grażyno,
      jeżeli jest potencjalna możliwość zasiedzenia przez SP, sąd musi go wezwać do udziału w sprawie – nie świadczy to o woli uwzględnienia zarzutu zasiedzenia.

      • GRAZYNA pisze:

        Wielkie dzięki
        pozdrawiam serdecznie

      • Witold pisze:

        Witam
        Kiedy i na jakiej podstawie prawnej sąd musi wezwać do udziału w sprawie skarb państwa przy zasiedzeniu, w sądzie pierwszej instancji (sąd rejonowy ) czy drugiej instancji (sąd okręgowy ) ?

  4. Arek pisze:

    Witam.Co pan sądzi o samowoli budowlanej i nakazie rozbiórki linii energetycznych i posadowionych słupach na cudzym gruncie , potwierdzoną przez sąd administracyjny- wyrok prawomocny, odnoszący się do samowoli całej linii na długości 1.5 km. Nakaz PINB usunięcia, tylko jak na razie fragmentu tejże linii i 2 słupów z konkretnej działki i podnoszony zarzut przez ZE w postępowaniu o wydanie nieruchomości przez ZE drugiej działki, braku tejże samowoli tych wspomianych linii i innych słupów na drugiej działce, oddalonej o 100 m,przedzielone inną działką, skoro sąd stwierdził samowolę całej linii wraz z całą infrastrukturą techniczną na odcinku całej linii, w odniesieniu do możliwości zasiedzenia służebności gruntowej bądź przesyłowej, skoro prawnie te urządzenia nie istnieją, nie widnieją nawet w żadnych prawnych dokumentach państwowych,ZE, nawet w postaci jakichkolwiek decyzji administracyjnych o lokalizacji, nie ujętych w obowiązującym miejskim planie zagospodarowania przestrzennego od 1990 r i wcześniejszych itp. Pytanie więczące. Czy można coś zasiedzieć co nie istnieje prawnie w odniesieniu do wspominanych linii i infrastruktury tech. ? na marginesie- sami to wywalczyliśmy bez pomocy prawników i osób znających prawo, całe postępowanie wraz z wyrokiem prawomocnym trwało 2 lata. Nasz wyrok VII SA-Wa 807-12. Pozdrawiam i liczę na podpowiedź .Arek

    • Piotr Zamroch pisze:

      Panie Arku,
      przeczytałem wyrok w Państwa sprawie, odebrałem go w ten sposób, iż kluczową kwestią było uniemożliwienie zabudowy, zatem wykorzystania nieruchomości zgodnie z jej przeznaczeniem – przede wszystkim z uwagi na rozmiary działki i niemożność lokalizacji domu, pomimo Państwa starań przystosowania projektu do istniejącego miejsca. Wyrok z pewnością wart przeczytania, jak też refleksji nad możliwością skorzystania z przepisów o likwidacji samowoli wybudowanej przed 1995 r.
      Jak to się ma do możliwości zasiedzenia służebności na pobliskiej nieruchomości dla tej samej linii – nie wyklucza zasiedzenia, a jedynie przesądza złą wiarę, bo przedsiębiorca zabudował nieruchomość nielegalnie. Zasiedzenie może nastąpić nawet dla samowoli budowlanych, nie ma ku temu przeszkód, tyle że wówczas wymagane jest 30 lat.
      Tu jednak jest ważne zastrzeżenie – zasiedzenie służebności nie ochroni przedsiębiorcy przed nakazem rozbiórki, jeżeli PINB stwierdzi samowolę i nakaże jej usunięcie również dla kolejnej nieruchomości. Przesłanki nakazania rozbiórki są jasne, późniejsze nabycie służebności nie ma wpływu na owe przesłanki. To zresztą jest logiczne – skoro właściciel nieruchomości, zatem osoba posiadająca prawa do gruntu może być zobowiązany do rozbiórki, tym bardziej przedsiębiorca, który być może nabył służebność przez zasiedzenie, nie jest chroniony.
      Co do Państwa samodzielności, gratuluję! Nie raz już podkreślałem to, że zdeterminowany w swojej sprawie właściciel nieruchomości potrafi być bardzo trudnym przeciwnikiem dla prawnika.

  5. Danuta pisze:

    Witam ! Mam pytanie w sprawie zasiedzenia .Otóż dlaczego przedsiębiorstwa przesyłowe roszczą sobie prawo do zasiedzenia powołując się na przepisy z lat 70-tych lub nawet wcześniejsze , jeżeli za czasów PRL-u nie miał człowiek prawa się nie zgodzić na posadowienie linii przesyłowych .Wtedy nie działało prawo własności tak jak dziś . W odpowiedzi na pozew odpowiedziano nam , że cytuję ”… z dniem 9 lipca 1993 r dokonano podziału Przedsiębiorstwa Państwowego Zakład Energetyczny Bielsko-Biała w celu przeniesienia przez Skarb Państwa zorganizowanej części mienia przedsiębiorstwa w tym linii elektroenergetycznej do SPÓŁKI POLSKIE SIECI ELEKTROENERGETYCZNE SA . Przedmiotowa linia została wniesiona jako aport do PSE SA …” Odpowiedziano nam również , że W związku z tym mam pytanie, czy to nie od tego czasu powinno biec zasiedzenie? PSE SA jako spółka powinna wówczas zacząć regulowanie prawne z właścicielami nieruchomości i dziś podejrzewam nie byłoby tego typu sytuacji .Dlaczego my właściciele mamy płacić podatki a spółki zbierać zyski? .W naszym przypadku PSE SA zajmuje 3620 metrów kwadratowych działek budowlanych a my mamy im to oddać ??!!! bo oni roszczą sobie zasiedzenie!! Bardzo przepraszam za moje oburzenie i jednocześnie dziękuje Panu za to , że PAN JEST i proszę o jakąkolwiek odpowiedź
    Pozdrawiam Danuta

    • Piotr Zamroch pisze:

      Pani Danuto,
      zarzut zasiedzenia jest poważnym problemem, jednak nie jest nie do przezwyciężenia – dużo zależy od okoliczności budowy, postawy wówczas właściciela, dowodów posiadanych przez przedsiębiorcę, w tym na przeniesienie posiadania służebności, istnienie linii na działce w przeszłości. PSE często miała decyzje wywłaszczeniowe, ale nie wszędzie. Prawie 0,4 ha działek budowlanych to może jednak powód, żeby zaryzykować np. wytaczając powództwo o niewielki okres bezumownego korzystania – w razie przegranej nie będzie bolało. Wszystko trzeba rozważyć pod kątem wartości nieruchomości i kosztów koniecznych do poniesienia w sądzie i rozważyć ryzyko. Szanse nie są duże, ale są, co mogę Pani potwierdzić zarówno ja sam, jak i część czytelników tego bloga. Dużo zależy też od sędziego, jego doświadczenia w tych sprawach, a częściowo i własnych poglądów na problem urządzeń przesyłowych.
      Nie znam wartości m2 więc ciężko mi doradzać, ale na podstawie powyższego sama może Pani ocenić, czy warto. Koszty postępowania procesowego to opłata 5% dochodzonego roszczenia, zatem kilkadziesiąt złotych dla małe wartości, koszty rzeczoznawcy około 1.500 zł-2.000 zł, koszty pełnomocnika drugiej strony w razie przegranej – 60 zł dla żądania do 500 zł, 180 zł dla żądania od 500-1500 i 600 zł dla żądania od 1.500 do 5.000 zł. Piszę oczywiście o powództwach na próbę o miesiąc-dwa bezumownego korzystania.

  6. Arek pisze:

    Witam wszystkich. Dziękuję panie Piotrze za pochwałę i za uznanie.Ponieważ to mój nieodosobniony temat walki z zasiedzeniem i samowolą budowlaną,na własnym podwórku, podam drugi przykład kiedy można osiągnąć sukces.Dla przypomnienia – nie jestem prawnikiem i nie związany z wymiarem sprawiedliwości- zwykły zjadacz chleba. Skarb Państwa-PKP wystąpiło do sądu o zasiedzenie gruntów zajętych pod kolejkę na całości długości linii kolejowej , próbując zasiedzieć wszystkich właścicieli po drodze.Sprawa oczywiście trawiła do sądu.Sąd w 2000 r, 1 rozprawa, odrzucił możliwość zasiedzenia przez SP-PKP.Powoływane wywłaszczenie przez SP(imperium) w 1949 ale nie wydana decyzja, tak samo jak i z większością linii energetycznych.W 1999 r obudził się SP-PKP i dawaj do ludzi, że zasiedzieli wszystkich po kolei. Niestety tak jak wspomniałem sąd uznał imperium SP i po temacie a ostateczny wyrok , po wielu rozprawach odwołań niepotrzebnych przez SP-PKP a w późniejszym czasie od 2001 r tylko PKP, zwieńczone zostało w 2004 r i to już tylko wyrok sądu okręgowego i prawomocny, na temat niemożliwości zasiedzenia przez PKP a na początku SP.Jednoznacznie zostało stwierdzone że SP działał bezprawnie i z pozycji imperium a PKP liczyła na farta, że przy okazji skorzysta.Ale nie w tym sens. Skoro linie energetyczne to ciąg techniczny taki sam jak tory kolejowe to dlaczego niema możliwości własnie takiej jak w przypadku podanym wyżej z PKP.Jeżeli jest ciągłość linii i torów to zasiedzenie powinno być ustanowione na wszystkich po całej długości albo brak możliwości zasiedzenia po całej długości w odniesieniu do gruntów właścicieli, zajętych w większości bezprawnie części nieruchomości, z resztą powinno być wywłaszczenie a myślenie o jego skutkach z powodu jego braku, daje takie efekty jak w moim przypadku.Niestety ale SP a następnie zakłady państwowe miały sprawy formalne gdzieś…,więc dlaczego to właściciele mają płacić za braki w przestrzeganiu prawa budowlanego.cywilnego,administracyjnego na rzecz kombinatorów, jakimi są obecnie przedsiębiorstwa przesyłowe i PKP, które miały czas przy zmianach ustrojowych i odpowiednich ustaw dających odpowiedni czas na uregulowanie stosunków prawnych lub legalizacje budów ale tego nie zrobili, choć mieli czas przypisany prawnie i dziś żądają aby tamte terminy przywrócić a zwykłemu obywatelowi już nie wolno, choć stoi wg.prawa na tej samej pozycji.Moje zdanie- to energetyka ,PKP,gazownictwo cały przesył,powinno wystąpić jednorazowo do wszystkich właścicieli o uregulowanie stanu prawnego, to oni mają interes prawny to oni prowadzą dzialalność gospodarczą a nie obywatel , którym zajęto bezprawnie grunt, pomijając przypadki prawnego uregulowania w wcześniejszych czasach wg.prawa i było by, taniej i szybciej. Dla zainteresowanych jak można powalczyć z skarbem państwa i PKP podaję mój prywatny wyrok- postanowienie I Ca 250/o4 Sąd Okręgowy w Ostrołęce a tam i we wcześniejszych uzasadnieniach jest opisane dokładnie działanie państwa i PKP o braku możliwości zasiedzenia na podstawie nawet ustaw o wywłaszczeniu i innych. Ciekawostka-to tylko ja przywróciłem tytuł prawny do nieruchomości,(którą mi zajęto bezprawnie, nawet ten zajęty grunt posiadał księgie wieczystą PKP), na dziś a reszta zwlekała i dziś takowego tytułu na razie nie posiadają i podejrzewam, że już nie będą posiadać a to ich błąd,niedopilnowanie i ich problem, gdzie mają niezasiedziały grunt ale bez prawa własności a mnieli w 1948 r i tylko na dziś się mogą patrzeć na niego.Moim zdaniem to SP powinien jednym aktem prawnym załatwić sprawę i to dość szybko.Kto nie ureguluje stanu prawnego zajętych gruntów pod przesył,tory,gaz,wodę itp w czasie do 2019 r, to nie powinien mieć tego przywileju, po tym czasie brak prawnego uregulowania.Tak jak było z możliwością legalizacji bodów podczas zmian prawa budowlanego i zmian w staraniu się o odszkodowania za grunty zajęte pod drogi.Termin minął i tym samym niemożność dochodzenia czegokolwiek np.legalizacji po ustawowym terminie nie powinno przynieść żadnych skutków, chyba że np.ugoda z właścicielem ale to inna bajka i zbyt długi temat aby w ten sposób się wypowiadać.Jednym słowem.Kombinacji rozwiązania problemu jest wiele i to skutecznych czy to prawnych czy to porozumień prywatnych ale prawo-ustawy i Sprawiedliwość, ma być dla wszystkich jednakowe a nie dla wybrańców mających więcej pieniędzy od zwykłego obywatela ciężko pracującego na swój majątek a te kwestie są już rozwiązane np.Niemcy, gdzie prawo własności to prawo własności a kto chce władać np. częścią tej własności to ma normalnie zapłacić za cenę podaną przez właściciela tej własności i to tak się kręci bez zgrzytów a ja tego nie naprawię sam w tym kraju, ale naprawiam na swoim podwórku i to skutecznie, nie chwaląc się i nie przypinając sobie medali za sukcesy w walce z SP i przesyłem.Pozdrawiam wszystkich i życzę sukcesów w walce z molochami z którymi można, jak na razie jeszcze skutecznie powalczyć.I już na koniec dygresja.Wchodzi kot na pustynię piaszczystą i mówi sam do siebie „jak ja ogarnę tę kuwetę”

  7. Michał pisze:

    Panie Piotrze, w „Zasiedzenie służebności przesyłu i służebności gruntowej – uwagi praktyczne” pisze Pan, że „Specyficznym przypadkiem jest budowa urządzeń przesyłowych na gruncie Skarbu Państwa przed 1 lutym 1989 r. Można bronić stanowiska, iż w takich okolicznościach posiadanie służebności, które rozpoczyna się z chwilą zniesienia niepodzielnej własności państwowej, jest posiadaniem w dobrej wierze”. Czym uzasadnia Pan takie stanowisko? W mojej ocenie trudno jest mówić o dobrej wierze w sytuacji, gdy przedsiębiorstwo państwowe nie pozostaje w błędnym, ale usprawiedliwionym okolicznościami sprawy przeświadczeniu, że przysługuje mu prawo korzystania z nieruchomości w zakresie niezbędnym dla służebności przesyłu.

    • Panie Michale, proszę zwrócić uwagę na fakt, iż w czasie, gdy istniała zasada jednolitej własności państwowej, przedsiębiorstwo państwowe nie było posiadaczem – posiadaczem był Skarb Państwa.

      • Michał pisze:

        Tak, to prawda. Zastanawiam się tylko, czy po zniesieniu jednolitej własności państwowej można przyjąć, że przedsiębiorstwo państwowe, będące wcześniej dzierżycielem urządzeń przesyłowych usytuowanych na nieruchomości Skarbu Państwa, z dniem 1 lutego 1989 r. uzyskało ich posiadanie w dobrej wierze?

        • Arek pisze:

          Witam.Co do brej lub złej wiary to zależy od posiadania poprzednika prawnego.Jeżeli posiadaczem był SP posiadający tytuł prawny w postaci np. wywłaszczenia to następcy SP nabyli posiadanie w dobrej wierze , natomiast jeżeli SP nie posiadał tytułu tak jak w moim przypadku to następca prawny po 1989 r jest w złej wieże i te fakty są potwierdzone wieloma wyrokami lub postanowieniami sądów okręgowych jak i sądu najwyższego. Powoływanie się na działalność gospodarczą SP ogólnie jest legalna ale już natomiast na nielegalnej linii już nie o której to mówią odpowiednie przepisy i w tym momencie władanie nieruchomością poza prawem jest władaniem SP- imperium a więc bieg zasiedzenia dopiero od 1989 r. Więc kto prowadzi nielegalną działalność powinien ponieść tego konsekwencje wg. istniejącego prawa. Podałem swój wyrok-prawomocny w którym dokładnie sąd rejonowy i okręgowy uzasadnił złą wiarę i od kiedy można liczyć zasiedzenie.Wniosek jest jeden- zależny od stanu prawnego działki w dniu zmiany ustrojowej w 1989 r. czy było wywłaszczenie, czy nie i inne indywidualne czynniki dotyczące gruntu.I jeszcze jedna kwestia .Coś co prawnie nie występuje nie może być zasiedziane np.posadowiony słup na cudzym gruncie , bez pozwolenia na budowę i bez tytułu prawnego do gruntu, bo prawo nie przewiduje fikcji prawnej w postaci zasiedzenia czegoś co prawnie nie występuje mimo istnienia fizycznego, co powstało poza prawem itp. „Chcąc zalegalizować samowolę trzeba posiadać tytuł prawny do gruntu- tak przewiduje prawo a skoro się go niema to legalizacja staje się bardzo skomplikowana”. Są na to odpowiednie przepisy KC które to mówią o rzeczy ruchomej,czyją są własnością i kiedy stają się własnością właściciela gruntu nawet w części- to jedna z możliwych podpowiedzi. Pozdrawiam wszystkich odwiedzających forum- Arek.

        • Katarzyna pisze:

          Sprawa sprowadza się do tego, że SP będący właścicielem gruntu na którym wybudowano urządzenia przesyłowe budował je U SIEBIE – na swoim WŁASNYM gruncie. Jeśli budujemy coś na swojej własnej działce, to raczej oczywiste się wydaje, ze w momencie budowy jesteśmy w dobrej wierze… A przecież w kwestii zasiedzenia decyduje to czy w dobrej wierze było się w momencie budowy urządzeń – to co wydarzyło się później jest bez znaczenia.

    • Piotr Zamroch pisze:

      Panie Michale,
      opieram się na wyrokach sądów apelacyjnych jak i sądów okręgowych, zatem odwołuję się do praktyki orzekania o tego typu roszczeniach. Na dobrą albo złą wiarę przedsiębiorstwa w momencie rozpoczęcia posiadania można różnie patrzeć, dochodząc do zgoła odmiennych wniosków, każdorazowo jednak trzeba mieć na uwadze wówczas panujące stosunki gospodarczo-własnościowe, nie zaś dzisiejsze relacje państwowych osób prawnych i Skarbu Państwa.
      Mnie bardziej przekonuje pogląd o dobrej wierze, gdyż przedsiębiorstwa państwowe z chwilą zniesienia zasady jednolitej własności państwowej objęły w posiadanie majątek, który wcześniej pozostawał nieprzerwanie w ich zarządzie operatywnym. Zatem w kontekście faktycznym nic się nie zmieniło, jedynie z dzierżawców stały się posiadaczami, co jednak ważne właścicielem urządzeń pozostał ten sam podmiot – Państwo, które godziło się na dalsze używanie na dotychczasowych zasadach. Trzeba mieć też na względzie, że właścicielem nieruchomości, na których były urządzenia, jak i samych urządzeń był po 1 lutego 1989 r. Skarb Państwa, przedsiębiorstwa były jedynie posiadaczami, trudno tu mówić o złej wierze. Uwłaszczenie urządzeń przesyłowych nastąpiło dopiero pod koniec 1990 r., jeżeli wcześniej nie były komunalizowane.
      Opisane stosunki własnościowe, przejście posiadania przed nabyciem własności urządzeń, jak też posiadanie w pierwszym okresie po 1 lutego 1989 r. służebności związanej z urządzeniami stanowiącymi własność właściciela gruntu pozwala bronić właśnie dobrej wiary.
      Niezależnie od tego pamiętajmy o domniemaniu dobrej wiary, które również jest podstawą dla obrony opisanego stanowiska do czasu jego obalenia przeciwdowodem.

  8. Michał pisze:

    Pani Katarzyno, mnie interesuje moment uzyskania posiadania przez przedsiębiorstwo państwowe w dniu 1 lutego 1989 r. W art. 172 KC ustawodawca posłużył się sformułowaniem „uzyskał posiadanie”. W przypadku zasiedzenia służebności przesyłu lub wcześniej służebności gruntowej, której treść odpowiadała służebności przesyłu, powyższy przepis stosuje się odpowiednio. Wybudowanie urządzeń przesyłowych jest momentem uzyskania posiadania przez SP. Przedsiębiorstwo państwowe było dzierżycielem. Moment uzyskania posiadania przez przedsiębiorstwo państwowe następuje później. Pytanie, czy uzyskania posiadania przez PP jest w dobrej wierze. A może mamy do czynienia z nieprzerwaniem posiadania (ale PP = dzierżyciel), w konsekwencji dobra wiara „przechodzi” ze SP na PP (co Pani sugeruje)? Tylko, że z dniem 1 lutego 1989 r. nie można mówić o przejściu prawa własności urządzeń przesyłowych na PP (to dopiero od 5 grudnia 1990 r.), ani tym bardziej powstaniu ex lege uprawnienia do korzystania z nieruchomości SP w zakresie niezbędnym do korzystania z tych urządzeń.

  9. Arek pisze:

    Witam ponownie.Właścicielem gruntu pod słupami i linią przebiegającą nad tym gruntem, jest osoba prywatna. Słupy postawiono ,przeciągnięto druty i podłączono pod zasilanie. Kto jest właścicielem przedmiotowej linii i słupów ? SP nic na ten temat nie wie, że posiada jakąś linię i słupy a zakład przesyłowy nie może udowodnić prawa własności linii i słupów, bo na proste pytanie kto, kiedy i za co pobudował , zakład milczy i nie ma i nie zna odpowiedzi. Wniosek jeden. Jeżeli rzecz ruchoma znajduje się na gruncie właściciela to rzecz ruchomą też można zasiedzieć i w tym momencie rzecz ruchoma staje się własnością właściciela gruntu.To chyba prawidłowe rozumowanie.Właściciel gruntu już udowodnił swoje posiadanie zarówno gruntu i rzeczy ruchomej z racji okresu potrzebnego do zasiedzenia tejże rzeczy ruchomej .I co wy na to ? T o tak jak z samochodem. Masz dowód to jest twój a gdy go nie masz, masz prawo go zasiedzieć. Pozdrawiam wszystkich na forum

    • Piotr Zamroch pisze:

      Panie Arku,
      teoria fajna, ale bez w aspekcie prawnym nieprawidłowa. Po pierwsze ruchomości nie można zasiedzieć w złej wierze, a tu trudno byłoby obronić dobrą wiarę, po wtóre posiadanie linii przesyłowej to wykorzystywanie jej w swojej działalności do przesyłu. Sam fakt istnienia linii na nieruchomości nie oznacza, że Pan ją posiada.

      • Arek pisze:

        Witam. Zawłaszczenie rzeczy niczyjej (art. 181 KC i art. 182 § 3 KC), zmiana elementu woli posiadania – w Polsce nie obowiązuje zasada, iż nikt nie może sam sobie zmienić podstawy prawnej posiadania, wobec czego każdy aktualny posiadacz może zmienić rodzaj wykonywanego posiadania przez zmianę woli posiadania =nemo sibi ipse causam possesionis mutare potest (post. SN z 12.3.1971, III CRN 516/70. Z art. 169 p.1 wynika że nabycie własności następuje z chwilą objęcia rzeczy w posiadanie, a nie z chwilą wydania jej nabywcy.Kodeks cywilny nie różnicuje skutków zasiedzenia w stosunku do ruchomości i nieruchomości. W chwili spełnienia przesłanek wymaganych do zasiedzenia, posiadacz nabywa własność z mocy prawa.Prosty wniosek-skoro słupy stoją na np.mojej działce i żaden inny podmiot nie może udowodnić własności słupów i linii i w okresie potrzebnym do zasiedzenia ruchomości nie zgłaszał żadnych roszczeń, pozostało tylko formalne dopełnienie nabycia ruchomości. Zgodnie z art. 609 § 1 kpc, do zgłoszenia wniosku o stwierdzenie nabycia zasiedzenia własności uprawniony jest każdy zainteresowany. Co do teorii. Teoria przekształca się w praktykę-rzeczywistość np. Ansztain lub Juliusz Vern a ostatnio nasze sądy, które zaczęły tworzyć swoimi orzeczeniami prawo, choć nie są upoważnione ale jednak teoria przerodziła się w fakty i praktykę. Polska jest dziwnym i chorym krajem, ze stałą zmiennością,zależy jak powieje wiatr, nic trwałego a już uznanie istnienia możliwości zasiedzenia przesyłu przed 2008 r, który to nie istniał, gruntowa-tak, przesył-nie, to dopiero teoria wprowadzona w życie nie przez ustawodawcę lecz przez nieuprawnionego. Kwestia stworzenia teorii możliwej do zrealizowania właśnie powstaje albo inaczej – już powstała i jak na razie dobrze jej się ma , do póty, dopóki nie zostanie obalona.To nie filozofia to samo życie i jego możliwości realne. Pozdrawiam Arek

  10. Grażyna pisze:

    Panie Piotrze, zgodnie z postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 4 listopada 1998 r. II CKU 69/98
    Nie może być uznana za posiadacza w dobrej wierze osoba, która weszła w posiadanie nie tylko nieruchomości, ale także służebności drogowej na podstawie nieformalnej umowy, ze względu na brak podstaw do przyjęcia usprawiedliwionego w danych okolicznościach przekonania, że przysługuje jej prawo do rzeczy, skoro do przeniesienia tego prawa wymagana jest forma aktu notarialnego.

    Czy Pana zdaniem powyższy pogląd można odnieść do momentu objęcia w posiadanie służebności gruntowej o treści odpowiadającej służebności przesyłu wykonywanej na gruncie Skarbu Państwa przez przedsiębiorstwo państwowe z momentem zniesienia jednolitego funduszu własności państwowej…

    • Piotr Zamroch pisze:

      Pani Grażyno,
      w tym przypadku w mojej ocenie nie byłoby możliwości zastosowania tego rozumowania, bo tutaj moment rozpoczęcia posiadania wynikał z istotnej zmiany przepisów prawa – strony nie zawierały umowy, dla której nie zachowano wymogu formy. Brak zachowania formy aktu notarialnego mógłby mieć znaczenie dla tych sytuacji, gdzie strony zawierają umowę o ustanowienie służebności przesyłu czy gruntowej w zwykłej formie pisemnej. Zwracam przy tym uwagę, iż rozpoczęcie posiadania następowało z reguły bez zawierania dodatkowych umów odnośnie korzystania przez przedsiębiorcę z nieruchomości. W nowszym orzecznictwie nie kojarzę w ogóle takiego poglądu w odniesieniu do zasiedzenia służebności.

      • Grażyna pisze:

        Dziękuję za odpowiedź Panie Piotrze,
        Rozwijając trochę ten temat, to mam jeszcze taką wątpliwość/zagadnienie. Jeżeli Skarb Państwa- ZE rozpoczął zawiadywanie służebności gruntowej na gruncie prywatny w złej wierze, a grunt następnie przeszedł na własność SP ( ZE w tym okresie był dzierżycielem służebności), następnie po 1 lutego 1989 roku ZE ponownie uzyskał możliwość posiadania służebności na gruncie państwowym.
        Powstaje w związku z tym pytanie czy ZE po 1 lutego 1989 jest posiadaczem w złej czy w dobrej wierze. Czy skoro jego poprzednik prawny SP-ZE zaczął zasiadywnie w złej wierze to czy za początek posiadania należy przyjąć ten okres?

        • Michał pisze:

          Pani Grażyna poruszyła dość ciekawy temat. Czy w sytuacji, gdy SP-ZE wpierw wybudował urządzenia na cudzym gruncie bez zgody właściciela, następnie własność gruntu przeszła na rzecz SP (wywłaszczenie), a po roku 1989 własność gruntu została zwrócona (w trybie administracyjnym) byłym właścicielom lub ich spadkobiercom, przedsiębiorca (następca SP-ZE), który obecnie korzysta z gruntu w zakresie odpowiadającym służebności przesyłu jest w złej wierze (bo SP-ZE w złej wierze uzyskał posiadanie służebności), czy jednak w dobrej wierze (bo SP następnie stał się właścicielem gruntu)? Osobiście bardziej przemawia do mnie pierwsza opcja. Wg mnie istotny jest moment uzyskania posiadania.

          • Piotr Zamroch pisze:

            Panie Michale,
            trudno tu o jednoznaczną odpowiedź, z uwagi też na okoliczność, że to nieco bardziej złożona sprawa.
            Jeżeli doszło do nabycia własności przez SP przed 1989 r., nie mógł biec okres posiadania, bo nie można mieć służebności na własnym gruncie. Mógł rozpocząć się 1 lutego 1989 r. Jeżeli w tej dacie wpisany był w KW Skarb Państwa, bo nie można wykluczyć przyjęcia dobrej wiary – bieg terminu rozpoczął się przeciwko Skarbowi Państwa, zatem to ten moment będzie istotny.
            Pisał Pan o zwrocie przedmiotu własności – jeżeli odbyło się to w trybie stwierdzenia nieważności decyzji, sprawa ulega zmianie, bo stwierdzenie nieważności usuwa decyzję ze skutkiem wstecznym, tak jakby nie była nigdy wydana. Wówczas rzeczywiście moment rozpoczęcia posiadania należałoby oceniać na pierwsze objęcie w posiadanie.

  11. Anna pisze:

    Panie Piotrze w orzeczeniu III CSK 73/08 SN wskazał, iz posiadanie słuzebnosci jest posiadaniem samoistnym, zatem może Sąd I instancji w przywołanym przez Pana powyzej orzeczeniu oparł sie na tym wyroku?

    • Piotr Zamroch pisze:

      Pani Anno,
      przedsiębiorca przesyłowy może być posiadaczem samoistnym służebności (chodzi o posiadanie służebności, a nie nieruchomości), posiadaczem nieruchomości będzie zawsze zależnym.

  12. […] o postanowieniu wydanym w sprawie V CSK 287/12 i o wcześniejszym postanowieniu w sprawie II CSK 218/12. Co ważne orzeczenia były wydane w innych wydziałach, przez odmienne składy […]

  13. Krzysztof pisze:

    Panie Piotrze, proszę o komentarz do następującej sytuacji. W roku 1998 PSE rozebrały na mojej działce istniejącą linię 220 kv i wybudowały nową o tym samym napięciu i kierunku, natomiast słupy zajęły 4-o krotnie większą powierzchnię niż poprzednia. Obecnie PSE wystąpiło z wnioskiem o zasiedzenie służebności przesyłu, która rzekomo nastąpiła w 1975 roku. Czy w związku z rozbudową przeprowadzoną w 1998 bieg zasiedzenie nie powinien być liczony od tego momentu? Pozdrawiam.

    • Piotr Zamroch pisze:

      Panie Krzysztofie,
      dla precyzyjnej odpowiedzi musiałbym zobaczyć sposób obciążenia nieruchomości linią przed i po rozbudowie. Są 2 orzeczenia, które mówią o liczeniu zasiedzenia od początku po zmianie trasy – III CK 496/02 i V CSK 129/12 (to jedno zdanie o zmianie rzutu linii na gruncie). Generalnie służebność obciąża nieruchomość w konkretnym przebiegu, zatem jego zmiana powoduje, iż jest to nowa służebność.

  14. Paweł pisze:

    Witam wszystkich.
    W ostatnim czasie zainteresowałem się tematyką często poruszaną na licznych forach oraz serwisach prawniczych w przedmiocie szeroko rozumianych kwestii związanych ze wzajemnymi stosunkami zakładów energetycznych i właścicieli lub/i posiadaczy nieruchomości, na których posadowione są urządzenia elektroenergetyczne różnorakiego typu. Często przewija się w dyskusjach, ale niestety też w orzecznictwie, pogląd jakoby w znacznej części spraw zakładom energetycznym przysługiwało ograniczone prawo rzeczowe w postaci służebności przesyłu nabytej w drodze zasiedzenia. Co gorsza, judykatura poszła w kierunku uznawania wniosków o stwierdzenie zasiedzenia służebności odpowiadającej treści służebności przesyłu. Chciałbym zwrócić uwagę wszystkich Państwa, udzielających się tutaj i w innych miejscach ,jako eksperci prawa rzeczowego czy cywilnego sensu largo, ale również uwagę wszystkich osób, które mają wątpliwą przyjemność obcowania z takimi urządzeniami na swoich działkach, że w większości przypadków nie istnieje realna możliwość, na gruncie obecnego systemu prawa, zasiedzenia takiej służebności.
    Przez realną możliwość mam na myśli obiektywną niemożliwość spełnienia podstawowej przesłanki zasiedzenia służebności przesyłu, jaką jest upływ czasu.
    Chciałbym bardzo, chociaż to może utopijne marzenia, żeby nasza kadra prawnicza (dotyczy to zarówno radców prawnych, adwokatów ale i sędziów) przestała sugerować się orzecznictwem, również orzecznictwem SN, które nie stanowią źródeł obowiązującego prawa, a żeby ruszyła szare komórki zaczęła posługiwać się logiką w interpretacji obowiązujących przepisów. Sądy tworzą ludzie, a niezawisłość jest błędnie utożsamiana z nieomylnością. Niestety wielu czynnych sędziów ma ogromne braki edukacyjne, ma problemy interpretacyjne i nagminną, jak zauważyłem, chorobę judykatury, którą jest chroniczne popełnianie błędów logicznych.
    Chętnie rozwinę temat, jeżeli pojawią się pytania. Zapraszam do dyskusji prawników oraz wszystkich zainteresowanych tematem.

    • Piotr Zamroch pisze:

      Panie Pawle,
      apel ciekawy, jednak dyskusja nie wpłynie na zmianę linii orzeczniczej, dopóki kwestia zaszłości nie doczeka się regulacji systemowej, ustawowej, zasiedzenie służebności będzie trwać. Ta instytucja ma swoje znaczenie gospodarcze w dobie wielkich inwestycji w sieci przesyłowe, zatem logika logiką, prawo prawem, a racja musi być po stronie zasiedzenia. Odnośnie rozwijania tematu – wielokrotnie już rozmawialiśmy na ten temat w blogu w bardzo wielu aspektach, jednak może Pan przedstawi ten problem w innym świetle.

      • Paweł pisze:

        Panie Piotrze,
        naturalnie – sama dyskusja niewiele zmieni w linii orzeczniczej, ale mam nadzieję, że pobudzi praktyków do korzystania z narzędzi, jakie daje im procedura i w ten sposób wpłynie na jakość prowadzonych postępowań. Pełnomocnik zawsze ma do dyspozycji szereg narzędzi, ale albo nie wie o ich istnieniu, albo boi się z nich korzystać – w końcu po co ryzykować, skoro taksa i tak wpadnie… Nie jest to miejsce na przepisywanie norm czy naukę zawodu, ale po coś istnieją wnioski formalne – i nie tylko o odroczenie terminu- żeby z nich korzystać. Z drugiej strony pozostaje kwestia merytorycznego przygotowania i tutaj wiele do życzenia pozostawia nieszczęsna logika, która według mnie jest „królową nauk prawnych”, a z którą mają problem nawet praktycy z wieloletnim doświadczeniem. Tak czy owak, nie uciekniemy od logiki, natomiast linia orzecznicza w tej i innych sprawach jest, w mojej opinii, efektem powielania a nie tworzenia argumentacji. A wynika to ni mniej ni więcej jak ze zwykłego lenistwa. Po prostu. Regulacji systemowej, o której Pan wspomniał nie będzie tak długa, jak długo ktoś się tym nie zainteresuje. Tutaj apel do wszystkich bez wyjątku, żeby korzystać z przymiotów demokracji. Może nadeszła pora na większą kontrolę narodu nad państwem. Natomiast wyżej od znaczenia gospodarczego chronione jest w naszym (i nie tylko) systemie prawnym prawo własności. I na koniec – racja NIE „musi być po stronie zasiedzenia” bo jakby nie liczyć, nie ma możliwości zasiedzenia służebności przesyłu na dzień dzisiejszy, a służebność gruntowa nie ma nic wspólnego z przesyłem.

    • Agnieszka pisze:

      Panie Pawle, bardzo podoba mi się Pana inicjatywa. Najwyższy czas zacząć głośno mówić, że „król jest nagi”. Rozumiem stanowisko Pana Piotra, który jak wszyscy praktykujący prawnicy musi grać kartami, jakich aktualnie używają sędziowie i łykać te żaby, które od nich dostaje. Jednak nie wszyscy musimy udawać, że widzimy pozory logiki okrywające wstydliwą prawdę, że sądy w naszym kraju nie orzekają, kierując się prawem tylko interesem gospodarczym. Bardzo jestem ciekawa Pana argumentacji. Znam już wprawdzie bardzo wiele argumentów – m.in. dzięki temu blogowi – ale chętnie poznam kolejne.

      • Katarzyna pisze:

        Ma Pani całkowitą rację. Mój wcześniejszy post mógł sprawiać wrażenie jakbym uważała, ze taka dyskusja nie ma sensu – teraz widzę, ze źle to sformułowałam. Jak najbardziej warto i należy rozmawiać o zasiedzeniu służebności przesyłu. Ktoś przecież musi o tym mówić, a kto jeśli nie właściciele gruntów… Jedyne co możemy to właśnie cierpliwe mówienie o tym, ze zasiedzenie jest niesprawiedliwe i pielęgnowanie nadziei, że u kogoś u góry obudzi się, głęboko póki co uśpione, poczucie sprawiedliwości.

        • Piotr Zamroch pisze:

          Pani Kasiu, Pani Agnieszko,
          nie było niczyją intencją zniechęcanie do rozmów, problemem jest jednak pewne wyjściowe założenie w zakresie przyczyn utrzymywania tej konstrukcji prawnej. Pan Pawel pisał o logice i racjonalzmie, jak też o sile rzeczowych argumentów – na to chciałem zwrócić uwagę – wielu prawników zna od podszewki konstrukcję zasiedzenia i zna jej wady, co więcej wady te są dobrze widoczne, bo gdziekolwiek SN próbuje bardziej merytorycznie zastanowić się nad okresem przed 2003 r. tam wychodzą wnioski wcale niekorzystne dla zasiedzenia. Prawnikom nie brakuje zatem rozumu, ani poczucia sprawiedliwości, jednak tej konstrukcji w sensie globalnym nie da się zwalczyć, dopóki Sąd Najwyższy nie zmieni stanowiska, bo Trybunał Konstytucyjny umył ręce. Orzeczenia SN nie wiążą w sposób formalny, ale mają bardzo doniosły wpływ na orzecznictwo sądów powszechnych, znam w zasadzie tylko jeden sąd, który w tym zakresie postanowił iść swoją drogą – okręg zmienia albo uchyla mu wszystkie postanowienia. Moim zatem zdaniem zasiedzenia nie da się zwalczyć w najbliższym czasie siłą argumentów, bo stabilność tej konstrukcji ma swoje źródło w zupełnie innym aspekcie naszej rzeczywistości. Nie piszę tego, bo nie chce mi się rozmawiać, ale po to by nie tworzyć zbędnych złudzeń, bo później ludzie wytaczają w sposób nieprzemyślany sprawy o linie z lat 70 i lądują na koniec z minus 10.000 zł w górę na koncie. Swoją rolę, jako prowadzącego bloga, postrzegam w tym zakresie jednoznacznie – wskazuję czytelnikom na wysokie ryzyko przegranej albo doradzam najtańszy możliwy tryb sprawdzenia istnienia przesłanek zasiedzenia, ważne jest żeby być świadomym ryzyka, jeżeli ktoś pomimo tego chce iść do sądu, oczywiście ma do tego prawo.

          • Paweł pisze:

            Ryzyko jest zawsze, ale zbyt mało ludzi w ogóle występuje z powództwami. Z góry zakłada się przegraną. I to jest fundament dla nieakceptowanego przez mnie status quo. Pana wypowiedź Panie Piotrze tylko potwierdza moją tezę. No bo po co walczyć, skoro moloch i tak wygra. Czyż nie? Bo linia orzecznicza, bo tak musi być, bo taki jest cel gospodarczy…etc. Celem gospodarczym każdego z nas jest nasz własny interes. I nie jest to cel mniejszej wagi niż cel jaki ma przedsiębiorstwo przesyłowe (w tym wypadku) czy inni przeciwnicy. Ja nie twierdzę, że trzeba walczyć z niespójnością systemową globalnie – zacznijmy powoli, od pojedynczych spraw – lokalnie.

          • Piotr Zamroch pisze:

            Panie Pawle,
            proszę przeczytać dokładnie co napisałem – w przypadku linii z możliwym zasiedzeniem trzeba postępować bardzo ostrożnie, bo łatwo przegrać sporo pieniędzy. Nie twierdzę, że przedsiębiorca zawsze wygra i nie ma sensu z nim walczyć, co łatwo zweryfikować czytając moje wpisy na przestrzeni ponad 2 lat. Walczyć można, ale z głową. Wielokrotnie podawałem na blogu informację, w jaki sposób można podważać tę konstrukcję prawną, której zwolennikiem nie jestem – skupiam się niezmiennie na praktycznej pomocy czytelnikom. Nie piszę o górnolotnych zasadach i sprzeczności z logiką, bo tym się w sądzie nie wygra w sporach, gdzie pojawia się zasiedzenie. Bardzo dużo u Pana w wypowiedzi uogólnień – pełnomocnicy to lenie i oportuniści, sędziowie niedouczeni, w argumentacji nie są wykorzystywane właściwe argumenty. A skąd Pan wie, co piszę w pismach ja, co piszą moi koledzy doświadczeni w sprawach przesyłowych? Za siebie odpowiem, że leniem nie jestem, pracuję po kilkanaście godzin dziennie, w tym co najmniej 2 za darmo udzielając porad na prośby kierowane przez bloga i mailowo. Z innymi pełnomocnikami wymieniamy się argumentami i stale kształcimy. W każdym zawodzie są ludzie bardziej i mniej sumienni, prawnicy nie są tu żadnym wyjątkiem.
            W mojej ocenie Pańskie wypowiedzi wskazują, że jest problem, jednak nie zawierają – póki co – żadnych praktycznych wskazówek, jak sobie z nim radzić.

          • Agnieszka pisze:

            Panie Piotrze,
            Nigdy nawet nie podejrzewałam Pana o niecne intencje. Chodziło mi o to, że pełnomocnicy muszą być pragmatyczni i doradzać swoim klientom argumentację, która w danym momencie ma szansę zapewnić im zwycięstwo. Muszą też uważać, by nie narazić interesów swoich własnych oraz interesów klientów dosadnym określaniem tego, co większość sędziów wyprawia w sprawach przesyłowych. Mało praktyczne bywa mówienie prawdy w twarz komuś, kto ma tak ogromną władzę nad ludzkim życiem, jaką mają sędziowie. Jednak rozmiary patologii są już przerażające. Sam Pan zauważył, że nie prawem kieruje się większość sądów. Z tego, co wiem, to z pozaprawnych argumentów sędziom wolno uwzględniać tylko argumenty słusznościowe, te zaś przemawiają na korzyść skrzywdzonych właścicieli nieruchomości. A jednak efekt jest odwrotny. Bez trudu, po lekkich modyfikacjach można by w usta niektórych obecnych SSN włożyć słowa ich poprzedników z okresu stanu wojennego: „Nie będziemy się bawić w ceregiele – nie te czasy. Konstytucja konstytucją, a jak władza nie pozwala, to nie wolno.” Gwoli ścisłości sędzia, który wypowiedział te słowa, wówczas jeszcze nie zasiadał w SN. Natomiast w samym SN padło następujące stwierdzenie: „Sprawa jest polityczna i jako taka musi być rozpatrywana w aspekcie politycznym, a dopiero na drugim miejscu – prawnym”.
            Wtedy sędziowie działali pod dyktando PZPR. A teraz? „Nie będziemy się bawić w ceregiele, kiedy grozi nam podwyżka cen za energię. Konstytucja konstytucją, a jak interes gospodarczy wielkich koncernów energetycznych tego wymaga, to nieistniejąca służebność się znajdzie.” W drugim z powyższych cytatów wystarczy „polityczne” zamienić na „gospodarcze” i będzie znakomicie pasował do poglądów niektórych aktualnych SSN. Kiedy widzę w składzie pewne nazwiska, od razu wiem, jaki będzie wyrok i jakie logiczne nadużycia znajdą się w uzasadnieniu.
            Podchwytując apel o dyskusję, myślałam głównie o tym, że nam właścicielom nieruchomości może być łatwiej nazywać rzeczy po imieniu, na przykład bezprawne działania nazwać bezprawiem, zamiast eufemistycznie: „nietrafnym poglądem wyrażonym przez SN w postanowieniu …”. Te „poglądy” decydują o ludzkim życiu, czasem niemal bezpośrednio, te haniebne w państwie prawa rozstrzygnięcia rujnują ludzi finansowo, kosztują wiele zdrowia i z pewnością spowodowały kilka zawałów i wylewów.
            Warto by się wspólnie zastanowić, co możemy zrobić, żeby nas usłyszano, przygotować argumentację zrozumiałą dla laików i … trzymać emocje na wodzy. Nie wszyscy sędziowie cierpią na atrofię zdolności do samodzielnego myślenia, nie wszyscy biegli są stronniczy, itd.
            Takie były moje intencje, kiedy zareagowałam na inicjatywę Pana Pawła. Jednak dyskusja, która później rozgorzała, cokolwiek mnie zniechęciła. Miałam nadzieję poznać nową argumentację albo przedstawioną w nowy dla mnie sposób. Zamiast niej widzę głównie emocje. I bez nich sytuacja właścicieli nieruchomości jest trudna. „Urzędowy” autorytet SN to bardzo gruby mur, przez który ciężko się przebić. Raz próbowałam wyjaśnić pewną kwestię dziennikarzowi, który od czasu do czasu zajmował się służebnością przesyłu. Niestety problem okazał się zbyt złożony, żeby wyjaśnić go komuś, kto uprawia zawodową pogoń za newsami i kiedy już musi zająć się mało „newsową” tematyką, łatwiej mu przekleić parę cytatów SN niż poznać zagadnienie na tyle gruntownie, by wyrobić sobie własne poglądy. Takie są realia i możemy albo się z nimi pogodzić i szukać sposobów na zmianę tych realiów albo tracić czas na oburzanie się.

      • Paweł pisze:

        No właśnie problem jest bardziej złożony, gdyż praktycy nie muszą grać kartami sędziów. Praktycy powinni argumentować swoje wnioski poprawnie i wyczerpująco. Nie zgadzam się ze stanowiskiem, że sądy orzekają kierując się interesem gospodarczym, bo gdyby tak było, to pół biedy. Sądy (chociaż nie wszystkie oczywiście) niestety nie angażują się w sprawy, nie czytają akt, nie przeprowadzają dowodów, w znacznej części opierają się na „większości dowodowej” a nie „jakości dowodowej”, a najsmutniejsze jest, że w znacznej większości (80% albo więcej), to nie sędzia, a asystent przygotowuje wyrok, a później też uzasadnienie. Znam co najmniej kilka spraw, w których orzekali sędziowie w wieku ok 30-34 lat (dopuszczeni do zawodu po reformie znoszącej asesurę), którzy wydając wyrok opierali się na „doświadczeniu życiowym”… smutne to. To na razie krótko, w odpowiedzi, a argumentacja dotycząca zasiedzenia wymaga więcej czasu, i osobnego wpisu.

  15. Katarzyna pisze:

    Obawiam się Panie Pawle, ze na wyrażone przez Pana wątpliwości judykatura już dawno znalazła sposób – jest nim zasiedzenie służebności gruntowej o treści odpowiadającej służebności przesyłu, z możliwością doliczenia okresu posiadania poprzednika prawnego, w tym także okresu przed rokiem 1989.
    Chyba nikt z bywających na blogu się z taką konstrukcją prawną nie zgadza, ale cóż – to nie my decydujemy…

    • Piotr Zamroch pisze:

      Pani Kasiu,
      jedno sprostowanie – bloga czytają nie tylko osoby nazwijmy to trzymające stronę właścicieli, zatem wśród czytelników jest z pewnością sporo zwolenników tej konstrukcji prawnej.

    • Paweł pisze:

      Judykatura znalazła sposób na unikanie konfrontacji, a nie na moje (nie tylko ) wątpliwości. Samo określenie „służebność gruntowa o treści odpowiadającej służebności przesyłu” jest, proszę wybaczyć, głupie na tle tego, co stoi w prawie rzeczowym od początków Rzymu po dziś dzień. Kwestia zaliczenia okresu posiadania przed rokiem 1989 do czasu posiadania następcy prawnego jest sporna, ale nie powinno się badać tego posiadania w sensie podmiotowym, jak ma to miejsce przeważającej argumentacji – czyli kto w co się przekształcił i jakie są z tym związane konsekwencje prawne, ale w sensie formalnym, czyli na ile ówczesne posiadanie (o ile w ogóle o posiadaniu można tu mówić ) pozostawało w zgodzie nadrzędnymi normami obowiązującymi w tamtym czasie.

  16. józef pisze:

    Panie Pawle!
    Podzielam opinie jakie Pan zamieścił na blogu i myślę, że jest więcej osób myślących jak Pan choć nieczęsto ujawniają się na blogu.
    Na taki obraz problematyki słuzebnosci przesyłu ma, moim zdaniem fakt , że chroni się interesy gospodarcze pp, co jest cichą realizacją polityki państwa a nie realizacją prawa. Na takie wnioski naprowadzają mnie następujace fakty:
    1. w znacznej większości opinie biegłych są nieobiektywne i niekorzystne dla właścicieli nieruchomosci a
    organizacje zrzeszające środowiska rzeczoznawców(PFSRM) cały czas pracują nad nastepnymi wersjami specjalistycznych standardów ogłaszając po ich uchwaleniu, że po dyskusji srodowiskowej zostaną przekazane do MI do zatwierdzenia i stosowania. Jak do tej pory nic takiego nie miało miejsca w ostatnim czasie. Stąd biegli mają dużą, czasami nadmierną, swobodę w wyborze podejścia i metody wyceny nieruchomosci i wartosci służebnosci, manipulują cenami, powierzchnią słuzebności, współczynnikami itp. często zaniżając należne kwoty właścicielom nieruchomości. Poza tym, obok funkcji biegłego w procesach sądowych, wystepują w roli rzeczoznawcy majatkowego i są zainteresowani bezpośrednimi zleceniami od pp. I tutaj interesy ekonomiczne pp i biegłych ( rzeczoznawców) pokrywają się. Korzystne dla pp opinie to duże prawdopodobieństwo zleceń pozasądowych i wzrost dochodów rzeczoznawców.Można przypuszczać, że biegli na pewno dbają bardziej o swój interes a nie o obiektywny interes właścicieli. To winno spowodować konieczność zaznajomienia się właścicieli się z przepisami, aktami, normami, o których można sie dowiedzieć sporo chociażby na tym blogu. W swoich sprawach sądowych to ja a nie mój pełnomocnik procesowy znam się na sprawach technicznych i to ja oceniam poprawność opinii od strony merytorycznej.
    Utrzymywanie przez Państwo sytuacji, w której biegli robią co chcą ze standardami powoduje marne rokowania dla właścicieli bo w mętnej wodzie niektórzy robią lepsze interesy niż w sytuacji gdy prawo jest jasne precyzyjne i przestrzegane.
    2. w zeszłym roku były przeprowadzone dla sędziów szkolenia,z których odnosilo sie wrazenie sugerowania zasądzania niskich wynagrodzeń dla właścicieli nieruchomości. Jeżeli to było omawianie orzecznictwa w sprawach służebnosci, to ich prawdopodobnym celem mogło być powielanie orzeczeń a nie tworzenie nowej, obiektywnej argumentacji prawnej uwzględniającej interesy właścicieli nieruchomości.
    Przecież widać dużo rozstrzygnięć sądowych niezasłużenie korzystnych dla strony silniejszej w sporze. Na te tendencje zwróciła też uwagę była RPO prof. Łętowska w wywiadzie jaki udzieliła Krytyce Politycznej w grudniu ub. r.
    3. wydaje się, że w Polsce brak jest jak do tej pory odpowiedniej ilości pełnomocników procesowych znających dobrze problematykę słuzebnosci przesyłu, szczególnie widac to w mniejszych miastach. Stąd zamiast zlecać niedouczonemu pełnomocnikowi reprezentację naszych interesów w sądzie lepiej jest moim zdaniem samemu się wyedukować. A często czasu na to jest wystarczająco dużo z uwagi na ciągnące się latami procesy w sądach,stąd i możliwość sukcesywnego poszerzania niezbędnych wiadomości do wyrobienia własnego zdania w sprawach słuzebnosci.
    4. pp energetyczne jak np. PGE, Tauron, Energa, Enea to firmy z dużym udziałem kapitału państwowego i posiadające wystarczająco dużo funduszy na działania lobbystyczne w ich interesie. Poza tym zawsze szermują argumentem, że duże wypłaty z tyt. służebności to konieczność wzrostu cen energii elektrycznej a taka argumentacja przemawia do każdego i też do sędziów.Czas działa na korzyść pp a przy niezadowalajacej swiadomosci prawnej społeczeństwa , czasami straszeniu go kosztami dochodzenia swoich roszczeń, za kilka lat pp zasiedzą większość nieruchomosci i wtedy właściciele obudzą się za późno

    • Piotr Zamroch pisze:

      Panie Józefie,
      pewnie Pana zdziwi mój komentarz (jako że w Pana ocenie jestem lobbystą przedsiębiorstw energetycznych:)), uważam bowiem, że w Pańskiej wypowiedzi jest wiele trafnych obserwacji. Niewątpliwie ma Pan rację, że orzecznictwo, przede wszystkim dotyczące zasiedzenia służebności przesyłu, jest silnie skażone motywami pozaprawnymi.
      Problem z biegłymi rzeczoznawcami jest szerszy – właściciele uważają, ze metodologia jest korzystna dla przedsiębiorców, ci z kolei odwrotnie uważają, że metodologia sprzyja właścicielom. Innymi słowy bardzo rozbieżne na rynku są oczekiwania uczestników obrotu, zatem trudno dogodzić obu stronom. Słusznie zwraca Pan uwagę na problem, że część biegłych współpracuje stale z przedsiębiorcami – to kwestia etyki i uczciwości. Trudno jest zachować pełny obiektywizm, jeżeli wydaje się opinię w stosunki do klienta. Nie mówię nawet o celowym zniekształcaniu wyników – po prostu wybierając kilka z możliwych rozwiązań zapewne wybierze się te bliższe ciału. Odnośnie biegłych energetyków, ten problem jest jeszcze bardziej nasilony.
      Musimy zatem zastanowić się nad tym, jak zapewnić uczciwy i w pełni bezstronny proces. Musimy dążyć do zapewnienia wysokich standardów jakości i standardów etycznych. Dziś nadal w tym zakresie jest wiele do zrobienia.
      Ma Pan rację, że w sprawach dotyczących zaszłości łatwiej jest bronić przedsiębiorcy, niż reprezentować właściciela – oczywiście w zależności od okręgu sądowego, w części można dostrzec lepsze nastawienie do właścicieli, w części do przedsiębiorców. Ogólnie można powiedzieć, że to kwestie światopoglądowe – wiele osób dochodzenie roszczeń traktuje niemal jak zamach na Państwo. Osobiście zawsze powtarzam jedną rzecz – trzeba szanować nawzajem swoje racje – właściciel ma prawo domagać się wynagrodzenia w wysokości, które odczuwa subiektywnie jako słuszne, przedsiębiorca z kolei musi bronić swojego interesu, korzystając z argumentów prawnych. Niestety w sporach przesyłowych za dużo jest niezdrowych emocji i czynników pozaprawnych.
      Odnośnie szkoleń dla sędziów – nie mam wiedzy o takowych w zakresie służebności przesyłu, nie wiem kto je prowadził – gdyby Pan to napisał, mógłbym ocenić, jakie są poglądy prowadzących. Sędziowie niezależnie od poglądów prowadzącego powinni umieć filtrować wiedzę (tak jak Pan filtruje przekaz mojego bloga :)).
      Odnośnie pełnomocników, jak też sędziów – sugerowałbym tu nieco więcej wyrozumiałości. Państwo też nie jesteście alfą i omegą w każdym aspekcie życia i wiedzy. Będąc sędzią trudno się specjalizować, radcom czy adwokatom jest łatwiej, szczególnie jeżeli specjalizacja daje im klientów, wówczas w naturalny sposób nabywają wiedzy i doświadczenia. Byłbym ostrożny w ferowaniu ocen, że prowadzicie Państwo swoich pełnomocników za rękę, choć czasem Wasza wiedza jest imponująca – wiedza prawnika i wykonywanie tego zawodu obejmuje także inne aspekty, w tym ogólne zasady prawa, wiedzę o procedurze, umiejętność prowadzenia negocjacji, zachowania się przed sądem itp. Czasem wydaje się nam, że idąc do lekarza wiemy więcej od niego, bo czytaliśmy artykuły w Internecie, jednak nie jest to prawda. Na pewno wiedza o urządzeniach przesyłowych jest niszowa, nie ma wielu prawników, którzy mają w tym zakresie bogate doświadczenie.
      Odnośnie straszenia wzrostem cen energii – to prawda, jest to bardzo skuteczna broń medialna, nie do końca rzetelnie przedstawiana, bo proces taryfowania jest bardziej złożony, a po wtóre nigdy nie jest tak, że 100% właścicieli ruszy z roszczeniami, jest też sporo innych kosztów działalności przedsiębiorców.

  17. Zofia pisze:

    Panie mecenasie :: jestem stałym bywalcem Pana strony a już dzisiaj opublikował Pan uchwałę siedmiu sędziów sygn. III CZP 105/05 z dnia 08. marca 2006 r. to jest dla mnie, i na moje starania lecz nadal po tylu latach energetyka tak tego nie przestrzega i nadal nie mam żadnych praw by wyegzekwować swoje prawa do tej rzeczy, nie odpowiadają na żadne pisma , przesyłają energię moją linią na fri…..
    pozdrawiam Zofia

Napisz komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *