Nieruchomość władnąca i jest, i jej nie ma

Majowy weekend za nami… Niestety, nic co przyjemne nie chce trwać wiecznie.

A propos przemijania, Sąd Najwyższy właśnie wbija ostatnie gwoździe do trumny, w której spoczywa konstrukcja nieruchomości władnącej przy zasiedzeniu służebność gruntowej na potrzeby urządzeń przesyłowych.

To był jeden z istotnych elementów postępowania w sprawie zasiedzenia służebności – przedsiębiorca musiał powiązać służebność z konkretną nieruchomością i udowodnić przejście praw do niej, kończąc na sobie. Właściciel nieruchomości oczywiście rzucał kłody pod nogi, podważając twierdzenia i wartość dowodów.

Od kilku lat Sąd Najwyższy jednak uparcie forsuje tezę, że w przypadku służebności dla urządzeń przesyłowych nie jest niezbędne oznaczanie indywidualnej nieruchomości władnącej, bo w skład przedsiębiorstwa zawsze wchodzi jakieś prawo własności do nieruchomości. Wystarczające jest zatem wykazanie przejścia praw do przedsiębiorstwa jako funkcjonalnej całości.

To bardzo duże uproszczenie – w znaczeniu: uproszczenie prawne, bo przepisy dosłownie mówią coś innego, jak i uproszczenie dla przedsiębiorców, którym łatwiej jest poprzestać na opisie przekształceń własnościowych w ogólności.

W ostatnim postanowieniu, które dotyczy tego problemu Sąd Najwyższy podtrzymał taką linię orzeczniczą (zostało wydane w sprawie o sygnaturze V CSK 129/12 – znajdziesz je w Bazie wiedzy).

SN wskazał, że wystarczające jest wykazanie funkcjonalnego związku urządzeń na nieruchomości z urządzeniami wchodzącymi w skład tej samej sieci, posadowionymi na innej nieruchomości, bez względu na jej umiejscowienie względem nieruchomości obciążonej – nie muszą to być transformatory, ani punkty zasilania, może to być jakiekolwiek urządzenie.

To wynik funkcjonalnej, jak sam SN przyznaje, wykładni przepisów.

Wykładnia celowościowa art. 292 K.c.? Fiu, fiu!

To może dla przeciwwagi cytat z wcale świeżej uchwały Składu Siedmiu Sędziów wydanej w sprawie III CZP 10/11, która dotyczyła tego samego przepisu:

„Przedstawiona wykładnia art. 292 k.c. znajduje mocne oparcie w dyrektywie interpretacyjnej przepisów o zasiedzeniu, uwzględniającej aspekt konstytucyjnie gwarantowanej ochrony własności. Zasadą konstytucyjnie określoną, od której ustawodawca wyjątkowo odstępuje, jest nienaruszalność prawa własności. Instytucja zasiedzenia, mająca daleko idące skutki w odniesieniu do prawa własności, jest przykładem takiego wyjątkowego odstępstwa, wszelkie zatem wątpliwości nasuwające się przy jej interpretowaniu powinny być tłumaczone – co podkreślają także przedstawiciele nauki prawa cywilnego – na rzecz ochrony własności.

Co ciekawe, sądy powszechne obu instancji w tej sprawie orzekły odmiennie niż SN, opierając się na przepisach Kodeksu cywilnego dotyczących służebności gruntowej. W moim odczuciu to one miały rację – co piszę nie dlatego, że zależy mi na którejś z linii orzeczniczych, po prostu uważam, że pierwszeństwo należy przyznać przepisom prawa, a nie wykoncypowanym konstrukcjom, które są sprzeczne z ich brzmieniem. Spory prawne to trudna gra, a robi się jeszcze trudniejsza, gdy zmieniamy reguły w trakcie jej trwania (wykładnia zapoczątkowana około 2008 r.)

Obok tych rozważań, są wartościowe uwagi odnośnie obowiązku uczestnictwa Skarbu Państwa w sprawie, gdzie może nastąpić zasiedzenie na jego rzecz. Sąd Najwyższy stwierdził, słusznie według mnie, że w przypadku braku wezwania go do udziału w sprawie nie możemy automatycznie mówić o nieważności postępowania (choć tu SN nie ustabilizował jeszcze swoich poglądów, czego przykładem jest orzeczenie w sprawie II CSK 215/11).

Piotr Zamroch

Specjalizuję się w prawnych aspektach budowy, konserwacji i remontów urządzeń przesyłowych każdego rodzaju, na etapach ich prawnej lokalizacji, pozyskiwania praw do nieruchomości w trybie dobrowolnym i przymusowym oraz określania wartości wynagrodzeń i odszkodowań związanych z ograniczeniem prawa własności.

Podobne artykuły

  1. tomasz pisze:

    sn po raz kolejny pokazuje ze stoi po stronie zakladow, czyli nic poza teoretyczna nazwa ustroju z komunistycznego na demokratyczny sie nie zmienilo. sedziowie sn chyba nadal zyja tamta epoka 🙂

    • Witold pisze:

      Witam

      Ja uważam po przeanalizowaniu kilkunastu postanowień sądu najwyższego ( stwierdzam to z całą odpowiedzialnością ), że sąd ten nie jest bezstronny i niezawisły czym narusza art. 178 Konstytucji RP ! Dlatego „zachód” postrzega Polskę jako „rynek wschodzący” i tak będzie przez najbliższe 100 lat dopóki nie poumierają obecni sędziowie sądu najwyższego…

  2. Marcin pisze:

    Przepraszam, że zmienię temat, ale zaciekawił mnie ostatni artykuł na rzepie, a w szczególności podtytuł: „Nawet gdy zakład energetyczny legalnie, na podstawie decyzji sprzed wielu lat, postawił słupy na czyimś terenie, nie oznacza to, że dziś może korzystać z cudzej własności.”
    Autor wysuwa dość śmiałą tezę w odniesieniu do tego, co jak mi się wydawało było praktyką sądów. Szkoda, że nie podał żadnego orzeczenia, które mogłoby to potwierdzić.

    Link to art.:
    http://ekonomia.rp.pl/artykul/710044,1006208-Kiedy-wystapic-do-wlasciciela-slupa-o-zaplate.html?p=1

    I jak to jest z tymi decyzjami administracyjnymi, czy coś się może zmienia??

    • Katarzyna pisze:

      Moim zdaniem autor żadnej śmiałej tezy nie wysuwa, tekst jest standardowy. Podtytuł to żadna nowość, mając na uwadze to co napisano w innej części artykułu można go przetłumaczyć tak: „Nawet gdy zakład energetyczny legalnie, na podstawie decyzji sprzed wielu lat, postawił słupy na czyimś terenie, nie oznacza to, że dziś może korzystać z cudzej własności – chyba, że wcześniej ZE złożył wniosek o stwierdzenie zasiedzenia służebności a sąd rozpatrzył go pozytywnie „

    • Piotr Zamroch pisze:

      Panie Marcinie,
      muszę zgodzić się z Panią Katarzyną – ten tekst nie zawiera nic poza wielokrotnie już powtarzanymi uwagami o urządzeniach przesyłowych. W mojej ocenie wręcz – co ogólnie odnoszę do tekstów Rzepy – tworzy pewną fikcję, rozbudza złudne nadzieje. Autor nie wspomina, że większość tego typu spraw kończy się oddaleniem powództwo i wniosków z uwagi na zasiedzenie. Generalnie nie jestem tu najlepszą osobą do oceny, bo nie przemawia do mnie sposób prowadzenia serwisu przez Rzepę – newsy o orzeczeniach są szybko, ale pobieżne i na podstawie ustnych uzasadnień, które potem nie do końca pokrywają się z uzasadnieniem pisemny, a o tym już informacji brak. Prawnicy, poza prof. Rakoczym są mi nieznani, nie czytałem żadnych ich publikacji, nie słyszałem o nich jako o pełnomocnikach prowadzących sprawy. Pod artykułami trudno o komentarz, bo te są cenzurowane. Dla mnie jedyną zaletą tego serwisu jest szybka informacja o nowych orzeczeniach, analizy prawne oceniam jako powierzchowne, poprzestające na ogólnikach.
      Decyzje administracyjne wywłaszczeniowe wydane w przeszłości mają doniosłe znaczenie, bo tworzą po stronie przedsiębiorcy prawo do korzystania z nieruchomości na potrzeby urządzeń przesyłowych bez obowiązku ponoszenia opłat. W tym zakresie orzecznictw jest ustabilizowane, a rozbieżności polegają jedynie na tym, czy taka decyzja może być podstawą dla zasiedzenia w dobrej wierze, czy też jej pozyskanie wyklucza posiadanie prowadzące do zasiedzenia, dając wyłącznie administracyjnoprawny tytuł do nieruchomości (czego osobiście jestem zwolennikiem).

  3. Marek Mazur pisze:

    Panie Piotrze proszę o zasugerowanie najlepszej linii obrony w sprawie przedsiębiorstwo przesyłowe wnosi:
    – o oddalenie wniosku,
    – rozpatrzenie zarzutu zasiedzenia nieodpłatnego służebności gruntowej odpowiadającej treści służebności przesyłu na rzecz poprzednika prawnego uczestnika postępowania Skarbu Państwa.
    Linia przesyłowa przedwojenna rok budowy 1928 stale czynna ( przedsiębiorstwo nie przedstawiło na potwierdzenie tego faktu dokumentów)
    Przedstawione zostały przez przedsiębiorstwo przesyłowe kserokopie:
    – wyciągu z rejestru środków trwałych,
    – protokół odbioru technicznego linii (1) po remoncie z dnia 28.01.1983
    – wyciągu z rejestru środków trwałych
    – protokół odbioru technicznego linii (2) po remoncie z dnia 14.08.1985 r. wraz z wytycznymi 07.11.1984 r.
    Objęcie linii poniemiecki nastąpiło po dniu 17 maja1945 r., zatem upływ terminu zasiedzenia nastąpił najpóźniej 31.12.1965 r.
    I powołuje się na następujące orzecznictwo Sądu Najwyższego:
    – z dnia 22.10.2009 r. III CZP 70/09,
    – z dnia 13.10.2011 r. V CSK 502/10,
    – z dnia 06.02.2013 r. V CSK 129/12,
    – z dnia 23.01.1961 r. CRN 271/68.
    Czy w opisanej sprawie protokół odbioru technicznego linii można uznać za początek biegu zasiedzenia.

    • Piotr Zamroch pisze:

      Panie Marku,
      protokół odbioru technicznego przez większość sądów zostanie potraktowany jako dowód wystarczający, co jest nie co końca zasadne, jednak nie w Pańskim przypadku.
      Dla sieci nowobudowanych w końcowej części protokołu z reguły jest mowa o późniejszym połączeniu z siecią, to zaś jest kluczowym momentem dla wyodrębnienia urządzeń od nieruchomości w rozumieniu art. 49 K.c. Dla urządzeń modernizowanych, zatem w Pańskim przypadku, już tak nie jest, chyba że nastąpiła zmiana trasy linii. W Pańskim przypadku wykonanie modernizacji świadczy o wykonywaniu służebności, remonty to bowiem jeden z elementów tego prawa.
      Odnośnie taktyki obrony, to trudne pytanie, a odpowiedź tkwi w dokumentach z konkretnej sprawy. Analiza dokumentacji i budowa argumentacji to kilka-kilkanaście stron i wiele godzin pracy, zatem nie mogę na Pana pytanie odpowiedzieć w sposób ogólny.
      Konieczne jest kwestionowanie: daty rozpoczęcia posiadania służebności, przeniesienia posiadania pomiędzy poprzednikami prawnymi (tu szczególnie polecam zbadanie szczegółowo dokumentacji), udowodnienia istnienia linii na nieruchomości w przeszłości, kwestionowanie trasy, podważenie dobrej wiary.

    • Witold pisze:

      Witam

      Czy te kserokopie są potwierdzone za zgodność z oryginałem ?

  4. Marek Mazur pisze:

    Powracając do pytania wcześniejszego po zapoznaniu się z kopią protokołem odbioru technicznego nie widnieje tam dat późniejszego przyłączenia do sieci. Jakie przepisy obligują by w takim protokole była data podłączenia. Oczywiście można domniemywać, że lina powstała wcześniej ale czy taktyką na to nie będzie art. 6 k.c.
    Ponadto zakład energetyczny twierdzi przejęcie linii niemieckich nastąpiło w dniu 17 maja 1945 r. zatem upływ terminu zasiedzenia nastąpił najpóźniej 31.12.1965 r. i podają na to żadnych dowodów.
    Czy przejęcie konkretnej linii niemieckich następowało na podstawie aktu prawnego, czy na podstawie dekretu ogólnego dotyczącego wszystkich linii poniemieckich.
    Próbuje ustalić na podstawie jakiego art. ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. przepisów wprowadzających kodeks cywilny przedsiębiorstwo przesyłowe policzyło taki termin zasiedzenia (20 lat ) moim zdaniem wchodzą w grę art. Art. XLI. § 1 w związku z art. 172 § 2 kodeks cywilny brzmienie z dnia 18.05.1964.

    • Piotr Zamroch pisze:

      Panie Marku,
      obszernie w podobnej kwestii wypowiedziały się sądy w orzeczeniu:

      http://orzeczenia.swidnica.so.gov.pl/content/$N/155020000001003_II_Ca_000067_2013_Uz_2013-04-22_001

      Cytat z niego:
      „Według obowiązujących wówczas regulacji dekretu z 11 października 1946 r. – Prawo rzeczowe, kto przez lat dwadzieścia posiada służebność gruntową, polegającą na trwałym i widocznym urządzeniu, nabywa tę służebność, chyba że uzyskał jej posiadanie w złej wierze. Po upływie lat trzydziestu nie można zarzucać posiadaczowi złej wiary (art. 184 prawa rzeczowego). Skoro – zgodnie z art. XLI § 2 ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. – Przepisy wprowadzające Kodeks cywilny, do zasiedzenia którego bieg rozpoczął się przed dniem wejścia w życie kodeksu cywilnego, stosuje się od tej chwili przepisy tego kodeksu; dotyczy to w szczególności możności nabycia prawa przez zasiedzenie; jeżeli termin zasiedzenia według kodeksu cywilnego jest krótszy niż według przepisów dotychczasowych, bieg zasiedzenia rozpoczyna się z dniem wejścia kodeksu w życie; jeżeli jednak zasiedzenie rozpoczęte przed dniem wejścia w życie kodeksu cywilnego nastąpiłoby przy uwzględnieniu terminu określonego w przepisach dotychczasowych wcześniej, zasiedzenie następuje z upływem tego wcześniejszego terminu:

      oraz w orzeczeniu (które wskazuje na dekret o majątkach opuszczonych i poniemieckich):

      http://orzeczenia.klodzko.sr.gov.pl/content/$N/155020100000503_I_C_000242_2012_Uz_2013-01-23_001.

    • Piotr Zamroch pisze:

      Panie Marku,
      odnośnie protokołu – ma Pan rację, kluczowe jest załączenie pod napięcie, jak jednak napisałem może mieć Pan natrafić na odmienne podejście ze strony sądu. W protokole odbioru technicznego nie może być daty załączenia pod napięcie, bo to następowało później.

  5. Marcin pisze:

    Witam Panie Piotrze
    W związku z obowiązkami odpuściłem troszkę temat kabla na mojej działce, o którym pisałem na początku roku. Teraz do tego wracam, bo chciałbym nadać bieg tej sprawie i w końcu jakoś ją rozwiązać. A więc przypomnę Panu fakty z tym związane i bardzo bym Pana prosił o radę co do postępowania w tej sprawie…
    Więc tak:
    Działkę kupiłem w zeszłym roku od drugiego właściciela (który nie poinformował mnie o fakcie że wkopany jest na niej kabel), dodatkowo nad częścią działki przebiegają kable średniego napięcia-ale to już zauważyłem przed kupnem-uznałem że nie będzie to kolidowało na tyle z moim planem budowy domu żeby zrezygnować z zakupu, więc ją kupiłem. Geodeta, który miał zrobić mapę do celów projektowych poinformował mnie o kablu- to skomplikowało plany budowy bo dom jest duży. Zmieszczę się z nim na działce ale musiałem przesunąć przez co mocno ograniczyłem sobie możliwość wjazdu na tył działki. Kabel, który pociągnięto przez moją działkę (całą jej długość 53 m ok 5 metrów od granicy) idzie ze słupa, który znajduje się bezpośrednio przy narożniku mojej działki. Właśnie z tego słupa kable biegnące drogą napowietrzną „zachodzą” na moją działkę. Jak się dowiedziałem pierwszy właściciel wyraził zgodę na umieszczenie kabla na jego działce w 2006 roku (bez żadnego wpisu w księdze wieczystej- po prostu w formie oświadczenia). Dodam, że wzdłuż boku działki po który biegnie zakopany kabel znajduje się pas pod linią napowietrzną. Przesunięcie kabla o te 5 metrów byłoby najlepszym rozwiązaniem (moja działka jest ostatnia), pod liniami i tak się nikt nie wybuduje-dodam że nie ma w pasie żadnych upraw itp. Zapytałem zakład energetyczny o możliwość przesunięcia kabla-odpowiedziano mi że kabel zakopano legalnie za zgodą właściciela i nie ma powodu dla którego mieliby go przenosić. Dodam że kabel biegnie do stacji trafo, która zasila domki w pobliżu. Teraz moje pytania- co mogę zrobić w takim wypadku? Jakich roszczeń mogę dochodzić (czy w ogóle mogę?), czy należą mi się jakieś odszkodowania np z tytułu użytkowania gruntu? Czy mogę dochodzić roszczeń za zakopany kabel jak i również za kable które biegną nad moją działką?? Proszę o radę bo czuje się bezsilny -w dodatku zakład energetyczny nie pojawia się od miesiąca na odbiór łącza budowlanego choć ma na to 14 dni. Zastanawiam się co może zrobić jednostka w starciu z taką instytucją…..Z góry dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam

    • Piotr Zamroch pisze:

      Panie Marcinie,
      przepraszam ale nie jestem w stanie udzielać tak złożonych porad. Komentarze mają służyć rozwiewaniu Państwa wątpliwości, rozmowie o temacie we wpisie, a nie być formą darmowych porad w konkretnych sprawach. Tu już nawet nie chodzi o dobre chęci, po prostu nie jestem w stanie poświęcić na każdą odpowiedzi po pół godziny, żeby rozważyć złożoności konkretnego przypadku.

      • Marcin pisze:

        Witam, Panie Piotrze.
        Rozumiem, że pytających jest wielu a odpowiadający jest jeden. Tylko ludzi, którzy znają ten temat jak Pan jest bardzo mało. Nie bardzo wiadomo do kogo można się zwrócić. Sam Pan widzi ze sprawa jest dość złożona. Nie chodzi mi o darmowe porady bo jeśli są one rzeczowe i rozjaśniające tą sprawę to mogę ponieść ich koszty i liczę się z nimi. Jeśli jest Pan zainteresowany, lub zna kogoś biegłego w tych sprawach w woj.dolnośląskim z okolic Lubania to proszę dać znać na maila. Pozdrawiam

        • Piotr Zamroch pisze:

          Panie Marcinie,
          nie chodzi tu o koszty, czy darmowy charakter porady, raczej o to, że przez komentarze nie chcę udzielać porad, lecz prowadzić dyskusję. Oczywiście nie zawsze da się to ściśle rozdzielić. Czasem odpowiadam na pewne pytania, bo poruszają problem prawny nietypowy, albo w ciekawej sytuacji. Chodzi o to, żeby z odpowiedzi jakąś korzyść mogli też odnieść pozostali czytelnicy. Druga sprawa to moja mała wiedza o poszczególnych sprawach, nie mogę wypowiadać się wiążąco, bo do tego konieczna jest rzetelna analiza, w tym szczegółów, które ja wyłapię, a Pan być może już nie. Myślę, że rozumie Pan o co mi chodzi. Proszę pytać o poszczególne problemy prawne, gdzie ma Pan wątpliwości. Odnośnie polecania, to szukałem już na Dolnym Śląsku, ale jedyny radca, którego znam, i który się na tym temacie zna, trochę się już zniechęcił wobec cyklicznych zasiedzeń służebności.

  6. Jakub Śliwa pisze:

    Istotnie 😉 Definitywnie potrzebuję oddechu od spraw przesyłowych, bo jak nie zasiedzenie, to decyzja wysłana 60 lat temu nie wiadomo komu, co nie przeszkadza twierdzić, że jest świetnym tytułem do korzystania z nieruchomości dzisiaj (to akurat oryginalny wkład częstochowskiej myśli orzeczniczej w rozwój nauki prawa, oczywiście inspirowany przykładem SN).

    Panie Marcinie – nie chcę zmieniać Panu Piotrowi blogowych reguł gry, więc tylko zasugeruję, że w takiej sytuacji w pierwszej kolejności rozważałbym roszczenia przeciwko sprzedawcy z tytułu rękojmi, choć i tu konieczna jest oczywiście dalsza analiza. Ale w tym kierunku bym kombinował. Z energetyką – nie sposób ocenić bez dokumentacji, jak słusznie wskazywał Pan Piotr.

  7. Jacek pisze:

    Panie Piotrze, tym razem chciałbym podzielić się jedną refleksją, związaną pośrednio z omawianym orzeczeniem V CSK 129/12. Mam nadzieję, że nie zanudzę 🙂 Chodzi mi o sformułowanie zawarte w tezie ww. orzeczenia: „[…] uznać należy, że wystarczające jest ogólne odwołanie do statusu przedsiębiorstwa przesyłowego, jako podmiotu praw rzeczowych […]”. Czytając wiele orzeczeń poświęconych służebności przesyłu zauważyłem, że Sąd Najwyższy niejednokrotnie zamiennie używa pojęć: „przedsiębiorca przesyłowy” i „przedsiębiorstwo przesyłowe”, co nie do końca jest dla mnie zrozumiałe. Przedsiębiorcą jest przecież podmiot prowadzący działalność przesyłową, zaś przedsiębiorstwem – zgodnie z przepisami – zespół składników majątkowych i niemajątkowych. Stąd moim zdaniem błędnie jest sformułowana teza ww. orzeczenia, gdzie mowa jest o przedsiębiorstwie jako podmiocie praw rzeczowych. Czy zgodzi się Pan ze mną? Dla porządku lojalnie uprzedzę, że jeszcze niedawno sam pisałem podobnie, nie przywiązując do tego nadmiernej wagi. Pozdrowienia. P.S. Z satysfakcją oddałem na Pana głos.

    • Piotr Zamroch pisze:

      Panie Jacku,
      dzięki za głos. A co do Pana pytania – władnące może być jedynie „przedsiębiorstwo” i to z nim może być związana służebność. Można ją ustanowić na rzecz przedsiębiorcy przesyłowego, jednak rzeczą główną (władnącą) na potrzeby służebności gruntowej o treści służebności przesyłu może być albo nieruchomość albo przedsiębiorstwo jako zorganizowany zespół składników materialnych i niematerialnych (w tym nieruchomości).
      Posługiwanie się sformułowaniem przedsiębiorstwo przesyłowe w znaczeniu podmiotu praw jest błędne, jakkolwiek np. na gruncie prawa energetycznego występuje przedsiębiorstwo energetyczne właśnie w znaczeniu podmiotu. Kodeks cywilny jednak nie pozostawia wątpliwości odnośnie różnicy między przedsiębiorstwem (przedmiot) i przedsiębiorcą (podmiot).

  8. Klaudia Heberlein pisze:

    Szanowny Panie Piotrze! Od dawna z zainteresowaniem śledzę Pańskiego bloga i przyznam się, że częstokroć w swej pracy czerpię inspiracje z Pańskich przemyśleń. Kwestia nieruchomości władnącej szczególnie mnie zastanawia. Czy zdaniem SN nieruchomości władnącej nie trzeba konkretnie wskazywać, lecz musi ona istnieć, czy też w ogóle pomijamy wymóg jej istnienia? Treść aktualnych orzeczeń SN wskazuje wg mnie na dwa nurty w tym zakresie.
    W pierwszym z nich SN traktuje odstąpienie od wskazywania nieruchomości władnącej jako rezultat przyjęcia faktycznego domniemania, że składnikiem przedsiębiorstwa jest zawsze taka nieruchomość, a brak konieczności jej identyfikacji jest tylko technicznym uproszczeniem – takie ujęcie nie narusza kodeksowego wymogu istnienia nieruchomości władnącej. Druga z koncepcji natomiast dopuszcza zasiedzenie służebności gruntowej o treści (de facto konstrukcji) służebności przesyłu bezpośrednio na rzecz przedsiębiorcy, z całkowitym pominięciem kodeksowego wymogu istnienia nieruchomości władnącej – rzekomo jest to wynik funkcjonalnej wykładni art. 285 par. 2 i 292 K.c.
    O ile pierwszą z koncepcji mogę z zastrzeżeniami zaakceptować, o tyle druga jest wg mnie zupełnie contra legem. Abstrahując nawet od dopuszczalności kreowania mocą funkcjonalnej wykładni wyjątków sprzecznych z literalnym brzmieniem przepisu, uważam sam wynik tej interpretacji za nieprawidłowy. Treść uprzednio obowiązującego Pr. rzecz. wskazuje nam wszakże, iż odstąpienie od koncepcji służebności ustanawianych bezpośrednio na rzecz przedsiębiorcy to świadoma decyzja ustawodawcy. Nie sposób obecnie twierdzić, że celem i funkcją nowych przepisów było także dopuszczenie takich służebności.
    Wg mnie wybór jednej z powyższych interpretacji ma znaczące implikacje praktyczne, o których chętnie podyskutowałabym z Panem Mecenasem.
    Co do ostatniego akapitu – tj. wzywania do postępowania podmiotu na rzecz którego nastąpić miałoby zasiedzenie – SO w Poznaniu ostatnio wypracował interesującą, acz zgoła odmienną linię orzeczniczą w tym przedmiocie.

    • Piotr Zamroch pisze:

      Pani Klaudio,
      w mojej ocenie wskazywanie nieruchomości władnącej dla służebności gruntowej jest po pierwsze konieczne, po wtóre korzystne dla przedsiębiorcy przesyłowego. Konieczne jest z uwagi na konstrukcję służebności gruntowej oraz zasadę numerus clausus ograniczonych praw rzeczowych – nie było przed 3 sierpnia 2008 r. służebności na rzecz przedsiębiorstwa i tyle, rozważania SN w tym zakresie godzą w jego powagę i autorytet, ale cóż zdecydował się pójść tą drogą.
      Po wtóre służebność na rzecz przedsiębiorstwa wcale nie jest korzystna dla przedsiębiorców przesyłowych w kontekście wykazywania przeniesienia posiadania służebności gruntowej ze Skarbu Państwa na przedsiębiorcę – w tym zakresie nieruchomość władnąca jest korzystniejsza dowodowo – wystarczy przedstawić decyzję wojewody o komunalizacji albo uwłaszczeniu w trybie ustawy o zmianie ustawy o gospodarce gruntami i mamy przeniesienie praw do rzeczy głównej, z czym związane jest przeniesienie posiadania służebności gruntowej czarno na białym.

    • Agnieszka pisze:

      Pani Klaudio, czy mogłaby Pani podać przykładowe sygnatury z tego poznańskiego orzecznictwa? Z góry dziękuję.

  9. Klaudia Heberlein pisze:

    Panie Piotrze! Również nie mam najmniejszych wątpliwości, że wskazywanie nieruchomości władnącej jest konieczne dla służebności gruntowej. Skoro jednakże, jak sam Pan to ujął, SN wbija ostatnie gwoździe do trumny tej konstrukcji, to ja wybieram tę wygodniejszą i bardziej elegancką trumnę. Z dwojga złego preferuję więc pogląd prezentowany np. w orzeczeniu pod sygn. II CSK 289/12 (wg którego nieruchomość władnąca musi istnieć, lecz nie ma konieczności jej identyfikacji), od tego prezentowanego m.in. w omawianym V CSK 129/12 (wg którego służebność gruntową można ustanowić bezpośrednio na rzecz przedsiębiorcy). Pogląd pierwszy jest bliższy prawu, a nadto korzystniejszy dla właścicieli nieruchomości obciążonej, albowiem wg mnie domniemanie istnienia nieruchomości władnącej przez cały okres konieczny do zasiedzenia można obalić.

    Pani Agnieszko! Np. II Ca 232/14 – nie ma możliwości rozpatrywania zarzutu zasiedzenia na rzecz osoby trzeciej, ale też nie można jej wezwać do postępowania o ustanowienie służebności. Tylko odrębne.

  10. Stanisław pisze:

    Pani Klaudio, mam kłopoty ze znalezieniem w internecie orzeczenia SO IICa 232/14, czy ta sygnatura jest poprawna, pozdrawiam Stanisław

Napisz komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *